Schudł 20 kilogramów. Metamorfoza Przemysława Wójcika
Od dziecka towarzyszył mi sport, głównie piłka nożna i bieganie. Dni spędzone na boisku, skąd wracałem do domu tylko na obiad i by wytrzeć pot z czoła, wspominam z łezką w oku.
Dziś większość dzieciaków całe dni spędza przed monitorem: komputera, telefonu, konsoli i nie tylko. Ich aktywność fizyczna jest na słabym poziomie. Dla mnie WF w szkole to było coś, na co czekałem cały dzień. Teraz słyszy się, że to przedmiot, na który najczęściej wypisuje się zwolnienia.
Pytam, gdzie pędzi ten świat? Ale do rzeczy. W 2012 roku przez kontuzję kolana i podłamanie psychiczne przez około pół roku nie uprawiałem żadnej aktywności fizycznej i posypała się wtedy również dieta. No cóż, nic tak nie pocieszy człowieka jak pyszna zimna cola i słodkie ciasteczka. Jednak tylko na chwilę. W pewnym momencie spojrzałem w lustro i wydawało mi się, że widzę podwójnie. To nie było złudzenie, ale, niestety, prawda.
Człowiek, który był najlepszy w biegach w szkole, grał w piłkę nożną, a podczas meczów bazował na szybkości — zaczął mieć problemy z dobiegnięciem do autobusu, od którego dzieliło go 50 metrów, a po wejściu do niego dyszał przez kolejne dwa przystanki. To byłem ja.
Przeczytaj również:
Niestety. Brak sportu, przetworzone, szybkie w przygotowaniu produkty zadziałały na moją sylwetkę i zdrowie bardzo destrukcyjnie. Wpadłem w jakiś druzgocący ciąg, łapiąc przy tym delikatną depresję. Pocieszałem się wszystkim, co słodkie i niezdrowe, byłem zagubiony. Trwało to prawie 3 miesiące. Przytyłem 20 kg… Z moim samopoczuciem było raz lepiej, raz gorzej, jednak najbardziej dobijał fakt, że nie mogłem być aktywny fizycznie.
Pozbierałem się jednak. Poprzez własną edukację wzmocniłem kontuzjowaną nogę i całą sylwetkę. Nie słuchałem zaleceń niektórych lekarzy sugerujących tak zwane oszczędzanie nogi, czytaj: "leż w domu i najlepiej patrz tylko w sufit", przepisujących dziwne leki bądź zlecających ciągłe nie przynoszące rezultatów płatne konsultacje. Jeden nawet wpakował mi puchnącą od środka nogę w gips. Gratulacje, problem z głowy, panie doktorze! (śmiech).
Interesuję się anatomią ciała i zagadnieniami związanymi z fizjoterapią, dlatego zdobywałem nowe informacje na temat kontuzji i mięśni człowieka, a następnie wdrażałem je do swojego treningu. W efekcie mięśnie uda się wzmacniały. Dużą radość sprawił mi fakt, kiedy pewnego dnia zauważyłam, że noga jest znów twarda. Wcześniej przez długi okres bałem się ją postawić na podłodze!
Delikatne ćwiczenia siłowe postawiły mnie na nogi. Wszystko robiłem z głową, nie szarżując z ciężarem. Technikę i czucie mięśniowe stawiałem ponad wszystko. Bieganie to przy sporej nadwadze najgorszy z możliwych wyborów. Przez 2 lata ani myślałem o choćby szybszym truchcie.
Większość osób, aby schudnąć, zaczyna biegać, co niestety mocno obciąża ich stawy, które i tak muszą na co dzień zmagać się z dźwiganiem zbędnych kilogramów. Cierpliwość i regularna praca spowodowała, że stanąłem na nogi, traciłem na wadze i już nie kulałem. W ciągu 2 miesięcy schudłem 12 kg. Potem spadek wagi był wolniejszy, jednak zredukowanie masy ciała o kolejne 8 kg w trakcie następnych miesięcy pozwoliło mi zrzucić magiczną liczbę 20 kg.
Przeczytaj również:
Co najważniejsze: wdrażając zdrowe nawyki żywieniowe, traciłem kilogramy bez efektu jo-jo. Byłem cierpliwy, wiedziałem, że na pewno w końcu się zmienię. Obliczyłem sobie odpowiednie dla siebie zapotrzebowanie kaloryczne. Cukier zamieniłem na ksylitol, przetworzone – gotowe produkty na przygotowywane przez siebie w domu. Jadłem regularnie 4–5 posiłków dziennie, ograniczając ilość węglowodanów na rzecz zdrowych źródeł tłuszczów.
Piłem około 3 litry wody dziennie i nieustannie edukowałem się w kwestii żywienia i treningu. Omijałem produkty nabiałowe i pszeniczne, które sprawiały, że puchłem. Żaden produkt bez wcześniejszej analizy jego składu na etykiecie nie trafiał do mojej lodówki. Zrozumiałem, że cukier jest prawie wszędzie i trzeba być świadomym konsumentem.
Mówią, że wygląd nie jest ważny, ale chyba się mylą. Podejście ludzi do mnie, kiedy byłem grubszy, znacznie różniło się od tego, które obserwuję teraz. Oczywiście, trzeba wziąć również pod uwagę to, że stałem się bardziej pewny siebie.
Nadal się zmieniam i jeszcze dużo pracy przede mną. Kocham trening, to on pozwala mi cieszyć się lepszym samopoczuciem i zdrowiem. Być osobą pewniejszą siebie. Ktoś się zaśmieje, jak mogłem doprowadzić się do takiego stanu, ale uwierzcie… Dla osoby, która kocha sport nie ma nic gorszego niż kontuzja. Ciało przyzwyczajone do wysiłku, gdy go traci, tyje podwójnie. Owszem, mogłem jeść zdrowe produkty i ograniczyć kalorie, ale psychika podupadła. Cieszę się jednak, że przez to przeszedłem, ponieważ teraz jestem bardziej doświadczony i już wiem, jak sobie z tym radzić. Na 30-tkę zamierzam być w jeszcze lepszej formie.
Przeczytaj również:
Teraz sam pomagam ludziom, którym powtarzam, że kluczem do zmian jest systematyczność! Jestem trenerem, a dla niektórych klientek również motywatorem, ponieważ wiedzą o tym, że sam przeszedłem metamorfozę, przez co wzbudzam ich zaufanie.
Wam również życzę cierpliwości i regularności, bowiem ciało wymaga nieustannej pracy, a nie popadania ze skrajności w skrajność. Jeśli zamierzacie teraz zacząć, by za miesiąc już odpuścić, zastanówcie się dwa razy, czy warto. Działajcie, nie narzucając sobie zbyt dużego tempa, którego możecie nie wytrzymać.
I kto by pomyślał w 2012 roku, gdy ledwo ruszałem się z łóżka, że dwa lata później będę pracował jako trener na siłowni. Chyba warto wierzyć?
Regularność nie oznacza katowania się dzień w dzień — tylko cierpliwą, płynną pracę nad sobą bez wymówek. Każdy z nas ma szansę się zmienić. Z tą różnicą, że trzeba działać, nie tylko planować.