Czytelniczka alarmuje o podejrzanych praktykach w Biedronce
Kiedy przechodziła obok lodówki z mięsem, poczuła brzydki zapach. Zajrzała do środka i była w szoku. Obok mięsa stał kubek z kawą. Czytelniczka pyta, czy sklep próbuje ukryć, że mięso nie nadaje się do spożycia?
1. Ziarna kawy miały zatuszować smród mięsa?
Pani Mariola zaalarmowała nas o sytuacji w jednym ze sklepów w Lublinie należącym do sieci Biedronka. Wiele osób w związku z zagrożeniem związanym z koronawirusem chodzi teraz na zakupy wieczorami, tak żeby omijać duże skupiska ludzi. Taką zasadę przyjęła też pani Mariola. Podczas zakupów zauważyła coś, co wzbudziło jej niepokój.
- Odkąd wprowadzono ograniczenia związane z pandemią koronawirusa, wolę robić zakupy w godzinach wieczornych, a nawet nocnych. W sklepach jest wtedy zdecydowanie mniej osób i można bez stresu poruszać się między alejkami. Tak było i tym razem - opowiada kobieta.
To sklep, w którym regularnie robi zakupy, jednak tę wizytę zapamięta na długo. Zajrzała do lodówki z mięsem i poczuła (delikatnie mówiąc) nieprzyjemny zapach. Mało tego - zauważyła, że tuż obok opakowań z surowym mięsem znajduje się kubek z kawą. To jeszcze bardziej umocniło ją w przekonaniu, że sklep ma coś do ukrycia.
Ziarna kawy są w stanie pochłaniać nieprzyjemne zapachy. Umieszczenie miski czy kubka ze zmieloną kawą w lodówce pozwala pozbyć się nieprzyjemnych aromatów.
- Wybierałam właśnie mięso na obiad, gdy poczułam, jak z lodówki wydobywa się smród. Tuż obok paczek z filetem z kurczaka zobaczyłam kubeczek wypełniony mieloną kawą. Każdy, kto chociaż raz był w perfumerii doskonale wie, że kawa pochłania zapachy. I tak pewnie miało być tym razem. Obrzydlistwo! Jak można tak traktować klientów? I dlaczego mięso, które nie jest przeterminowane - śmierdzi? - mówi oburzona.
Kobieta przesłała do nas zdjęcia ze sklepu, na których widać mięso i kubek z kawą.
2. Biedronka wyjaśnia
Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz w tej sprawie do biura prasowego sieci Biedronka. Tomasz Harasymiuk, starszy menedżer sprzedaży w sieci Biedronka, odpowiedzialny za sklep w Lublinie przeprasza w imieniu firmy i przyznaje, że doszło do błędu.
- Dziękujemy za ten sygnał, każda informacja na temat działania naszej sieci jest dla nas cenna, a bezpieczeństwo i czystość w naszych sklepach są dla nas bezwzględnymi priorytetami. Natychmiast zajęliśmy się opisaną przez panią sytuacją, która była wynikiem błędnego działania jednego z pracowników sklepu. Przepraszamy za tę sytuację - mówi Tomasz Harasymiuk.
Menedżer odpowiedzialny za sklep, w którym znajdowało się "podejrzane" mięso zapewnia, że zgodnie z procedurami terminy przydatności i jakość towaru powinny być kontrolowane codziennie, a temperatury w urządzeniach chłodniczych sprawdzane trzy razy w ciągu dnia.
- Pracownik i cała załoga sklepu zostali dziś (27 maja br.) dodatkowo przeszkoleni w kwestiach bezpieczeństwa i higieny przez wyspecjalizowanego trenera, błąd został wyeliminowany, wszystkie urządzenia chłodnicze w sklepie zostały uprzątnięte i szczegółowo zbadane pod kątem czystości, a ekipa sklepu starannie sprawdziła świeżość produktów w sklepie, aby podobne zdarzenie nie powtórzyło się w przyszłości - deklaruje Tomasz Harasymiuk.
Zobacz także: Kurczak z podejrzanym nalotem w środku. Ekspert wyjaśnia, czy spożycie takiego mięsa jest niebezpieczne
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl