O czym świadczy 5 najczęstszych zachcianek żywieniowych
Doskonale znamy to uczucie - nagle dopada nas niepohamowana ochota na coś słodkiego lub słonego. Rozglądamy się za batonikiem, ciastkiem, talerzem spaghetti lub pizzą. Nad tym, jakie są przyczyny tego zjawiska, zazwyczaj się nie zastanawiamy, rozgrzeszając się z obżarstwa tym, że zapewne brakuje nam cennych składników pokarmowych. Czy na pewno? Rozszyfrujmy, co naprawdę kryje się za najbardziej popularnymi zachciankami żywieniowymi.
1. 1. Apetyt na słodkie
Masz ochotę na: czekoladę, batoniki i ciasteczka
Twój organizm domaga się: szczęścia i energii
Jedzenie słodkości dopinguje nasz mózg do błyskawicznego wydzielania serotoniny. Substancja ta, często nazywana hormonem szczęścia, pomaga nam się zrelaksować. Zapychamy się więc słodyczami, kiedy czujemy się zestresowani lub smutni, gdy nasze samopoczucie gwałtownie pikuje w dół. To także częściowo wyjaśnia, dlaczego kobiety z silnymi objawami PMS tak ochoczo sięgają po czekoladę lub ciastka. Chociaż naukowcy ostatnio przychylają się bardziej twierdzeniu, że związek między czekoladą a zespołem napięcia przedmiesiączkowego jest raczej uwarunkowany kulturowo.
Eksperci są też zdania, że działa tu mechanizm nagrody. Po zjedzeniu czekolady, ciastka, batonika we krwi podnosi się poziom tryptofanu - prekursora serotoniny - więc czujemy się nieco lepiej. Organizm zaczyna kojarzyć słodycze, czyli bodziec, z reakcją jaką wywołały, czyli uczuciem chwilowej przyjemności, błogości, relaksu. Poprzez mechanizm warunkowania zapamiętuje te odczucia i w sytuacjach napięcia, podenerwowania domaga się kolejnego „pozytywnego” bodźca. Niestety po pewnym czasie zjedzenie czekolady nie poprawia już nastroju.
Jednak nie wszyscy wielbiciele słodkości są smutni lub znerwicowani, mogą być po prostu niewyspani. Zbyt mała ilość snu, a więc pojawiające się uczucie zmęczenia i rozdrażnienia skutkuje bowiem ochotą na węglowodany proste, takie jak cukier. Te składniki pokarmowe organizm trawi o wiele szybciej niż zdrowe węglowodany w postaci pełnoziarnistych czy strączkowych przekąsek. Czujemy po nich natychmiastowy zastrzyk energii, który stawia na nogi. To, że to tylko chwilowe uczucie, to już inna sprawa. W końcu zawsze można sięgnąć po kolejny batonik.
Nadmierny pociąg do słodyczy może też świadczyć o rozwijających się chorobach. Najbardziej powszechną jest drożdżyca. Jeśli natomiast ochotę na słodkie odczuwamy krótko po posiłku, może to wynikać z insulinooporności. To zaburzenie hormonalne, gdy poziom insuliny jest nieadekwatny do poziomu glukozy. W krótkim czasie po posiłku poziom glukozy gwałtownie spada, ale poziom insuliny nadal utrzymuje się na wysokim poziomie, co wywołuje odczucie głodu, niepokój, drażliwość. Insulinooporność najczęściej rozwija się u osób otyłych, ale może też dotyczyć kobiet szczupłych, ale odżywiających się nieregularnie. Ma też często związek z zaburzeniami hormonów płciowych i często towarzyszy zespołowi policystycznych jajników (PCOs).
2. 2. Apetyt na słone
Masz ochotę na: chipsy, paluszki, pizzę, najchętniej dosoliłbyś większość potraw
Twój organizm domaga się: rozładowania emocji, wody, minerałów, soli (ponieważ jesteś od niej uzależniony)
Tu wyjaśnienie może być nieco zaskakujące. Niektórzy eksperci twierdzą, że lubimy jeść słone przekąski, takie jak chipsy czy paluszki, ponieważ... uwielbiamy odgłos chrupania, który im towarzyszy. Argumentują nawet, że tak odreagowujemy silne emocje - tak przynajmniej tłumaczy to zjawisko Kimberly Snyder, dietetyczka hollywoodzkich gwiazd. - Pragniemy tych pokarmów, gdy jesteśmy zestresowani, ponieważ przeżuwanie i chrupanie to prawie jak uderzanie w ścianę. Rozładowuje stres.
Ochotą na słone przekąski może być także oznaką pragnienia. Wiadomo bowiem, że sól zatrzymuje wodę w organizmie. W tym przypadku głód może właśnie maskować pragnienie. Jeśli tak się dzieje, zapewne pijesz zbyt mało płynów lub tracisz je na skutek biegunki, wymiotów lub pocąc się nadmiernie. Jeśli masz ochotę na sól niemal w czystej postaci może to oznaczać, że cierpisz na niedobór minerałów. Często wiąże się to ze stosowaniem diety niskowapniowej: osoby ograniczające m. in. nabiał i chude mięso zwykle łakną słonych pokarmów dużo bardziej od ludzi, którzy dostarczają sobie odpowiednich ilości podstawowego budulca kości. Zdaniem doktora Michaela Tordoffa z filadelfijskiego Monell Chemical Senses Center (instytutu zajmującego się badaniami nad smakiem i zapachem) dzieje się tak dlatego, że sód czasowo podnosi poziom wapnia we krwi, co sprawia, że organizm "uważa", że problem deficytu tego pierwiastka został rozwiązany. Inne badania z kolei prowadzą do wniosku, że solniczka idzie w ruch także przy niedoborze potasu i żelaza.
Istnieje jeszcze jedno wyjaśnienie pociągu do krakersów i chipsów - od dzieciństwa jesteśmy karmieni produktami, które zawierają ogromne ilości soli i po prostu się od niej uzależniliśmy. W 2011 roku przeprowadzono badania, których wyniki potwierdzają, że sól nie tylko uzależnia, ale również wpływa na nasz mózg w podobny sposób jak uzależnienie od papierosów lub narkotyków twardych (w badaniu uzyskano podobne wyniki dotyczące cukru).
3. 3. Apetyt na chleb, ryż i makaron
Masz ochotę na: chleb, muffiny i spaghetti
Twój organizm potrzebuje: energii i relaksu
Słodycze i dania z makaronu, białego chleba czy ryżu nasz układ pokarmowy trawi w podobny sposób, ponieważ wszystkie one zawierają węglowodany proste, w odróżnieniu do pełnoziarnistych produktów. Pokarmy bogate w skrobię organizm traktuje tak samo jak słodkie przekąski. Wniosek jest więc prosty - domagamy się makaronu z tego samo powodu, co czekolady czy ciastek – gdy czujemy się przygnębieni, zmęczeni lub zestresowani.
Te pokarmy w zasadzie łączą dwa smaki - słony i słodki. Nasze ciało potrzebuje glukozy i sodu, by móc funkcjonować prawidłowo. Kiedy organizm zacznie odmawiać nam posłuszeństwa i poczujemy się słabi i zmęczeni, powinniśmy sięgnąć po przekąskę łączącą te dwa smaki, np. precle w czekoladzie czy lody z popcorem.
Niektórzy badacze uważają też, że nasza skłonność do kalorycznych posiłków to pozostałość po przodkach, którzy musieli gromadzić zapasy energii, które wykorzystywali np. w czasie polowań czy uciekając przed drapieżnikami. Dr. Leigh Gibson zajmująca się biopsychologią na Roehampton University wyjaśnia, że z ewolucyjnego punktu widzenia apetyt na tzw. śmieciowe jedzenie wyowdzi się czasów prehistorycznych, kiedy opioidy i dopamina w mózgu (substancje związane z koncentracją i przyjemnością) "reagowały" na wysokokaloryczne posiłki. Dziś niestety mechanizm działania pozostał taki sam, chociaż nasze zapotrzebowanie na jedzenie zdecydowanie zmalało.
4. 4. Apetyt na mięso
Masz ochotę na: steki i burgery
Twój organizm domaga się: białka, żelaza i witamin z grupy B
Naukowcy potwierdzają, że apetyt na krwistego steka lub schabowego może mieć związek z niedoborem białka, żelaza lub witamin z grupy B. Braki żelaza są najczęściej spowodowane niewłaściwą dietą. Najwięcej tego składnika znajdziemy w chudej wołowinie, indyku, wątróbce czy sardynach z puszki. Wegetarianie powinni sięgać po gotowaną fasolę, suszone figi, ziarno sezamu czy świeże zielone warzywa.
Z kolei bogatymi źródłami witamin z grupy B, oprócz mięsa, są produkty zbożowe (kasza gryczana, płatki owsiane, ryż), nasiona roślin strączkowych (groch, fasola). Występuje także w ziemniakach, orzechach brazylijskich, nasionach dyni, słoneczniku i sezamie.
5. 5. Apetyt na nabiał
Masz ochotę na: pizzę, mleko i ser
Twój organizm domaga się: uspokojenia i/lub witamin A i D
Masz ochotę na kubek mleka lub plaster sera? Taka zachcianka może świadczyć, że organizm domaga się tryptofanu, który potrzebny jest do uwolnienia znanej nam już serotoniny. Czyli znowu - potrzebujemy relaksu.
Apetyt na nabiał może też wskazywać na niedobory witaminy A i D. Istnieje też jeszcze jedna opcja – możesz cierpieć na niedobory wapnia. To jeden z podstawowych minerałów w organizmie. Wpływa na dobry stan kości i zębów, dba o kondycję mięśni. Najcenniejszym źródłem wapnia jest nabiał, a także łosoś, brokuły i migdały. By przyswoić wapń, potrzebujesz witaminy D. Latem organizm produkuje ją dzięki słońcu. Jesienią, zimą, a nawet wiosną należy pamiętać o suplementacji.