Polskie produkty regionalne pod lupą
Epokę PRL-owskich jadłodajni, w których serwowane były nieśmiertelne kotlety mielone, już dawno mamy za sobą. Dziś na nowo odkrywamy bogatą polską tradycję kulinarną, a nasze produkty regionalne pobijają podniebienia mieszkańców różnych zakątków świata.
Chociaż niegdyś ponad właściwości zdrowotne takich przysmaków stawiano walory smakowe, współcześnie nieco bardziej świadomie przyglądamy się zawartości swojego talerza. Postanowiliśmy zatem sprawdzić, co tak naprawdę trafia do naszego organizmu wraz z każdym kolejnym kęsem regionalnej pyszności.
Oscypek
Bezapelacyjny numer jeden, chluba podhalańskich górali wyrabiana z mleka owczego, które jest ponoć najlepszą receptą na zdrowie i długowieczność. Ten oryginalny ma kształt dwustronnego stożka i waży ok 60-80 dag. Ukryty pod brązową skórką elastyczny miąższ przybiera kremową lub niemal białą barwę. Intensywnie słonego smaku i zapachu wędzenia nie da się pomylić z niczym innym.
__– Niestety, oscypek jest prawdziwą bombą kaloryczną. Sto gramów sera to aż 590 kalorii. Nic dziwnego – 60 proc. jego składu stanowi tłuszcz. Nie można zapomnieć, że to także spora dawka niezdrowej soli. Mleko owcze, z którego sporządza się oscypek, jest bardziej kaloryczne od mleka krowiego, jednakstanowi dobre źródło witamin z grupy B, a także witaminy A i D. Zawiera żelazo, miedź, mangan oraz cynk – wyjaśnia nam dietetyk Joanna Choińska.
Ze względu na swój skład nie jest zalecany osobom z problemami cholesterolowymi, ciśnieniowymi i żołądkowymi. Warto jednak wiedzieć, że wspomniany tłuszcz zawiera CLA, czyli sprzężony kwas linolowy, któremu przypisywane są właściwości antyrakowe.
Oscypek to zatem idealny pomysł na pożywną przekąskę, którą warto mieć przy sobie nie tylko podczas pokonywania górskich szlaków, ale i w lodówce – sprawdza się bowiem jako dodatek do wielu potraw.
Cydr trzebnicki
W ostatnim czasie rosnącą popularnością cieszy się cydr, czyli sfermentowany sok z jesiennych jabłek, który od ubiegłego roku figuruje na przygotowanej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi liście produktów tradycyjnych. Orzeźwiający smak jabłecznika coraz częściej wybierany jest przez Polaków zamiast piwa.
Trudno nie docenić zalet cydru. Zawiera sporą dawkę antyoksydantów, zwalczających zagrażające zdrowiu wolne rodniki. Naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow dowiedli, że w 250 mililitrach płynu znajduje się ich tyle samo, co w kieliszku czerwonego wina, które słynie z ich obfitości.
– Antyoksydanty niszczą wolne rodniki, które przyczyniają się m.in. do rozwoju jaskry, choroby Parkinsona czy miażdżycy. Przeciwutelniacze działają antynowotworowo, wzmacniają ściany naczyń krwionośnych, zapobiegając udarom i działają przeciwzapalnie. Kolejnym plusem jest fakt, że do fermentacji cydru nie jest potrzebny dodatek cukru. 100 ml tego napoju jabłkowego to zaledwie 40 kalorii. Alkalizuje organizm i świetnie orzeźwia w upalne dni – mówi nasz ekspert.
Nie można jednak zapomnieć, że cydr jest napojem alkoholowym i nie należy spożywać go w nadmiernych ilościach. Półlitrowa porcja cydru 4-procentowego pokrywa bezpieczną dzienną dawkę alkoholu (2-3 jednostki).
Cebularz
Tradycyjne piekarstwo lubelskie wiele by straciło, gdyby niemal trzy wieki temu Żydzi, zamieszkujący kamienice tamtejszego Starego Miasta, nie wpadli na pomysł wypiekania pszennych placków oprószonych cebulą z makiem. Złocista barwa ich chrupiącej skórki do dziś kusi niepowtarzalnym smakiem i zapachem, zwłaszcza zaraz po wyjęciu z pieca.
Takie połączenie składników pozwala szybko zaspokoić głód. Jeden mały cebularz dostarcza około 246 kalorii, w tym 39 gramów węglowodanów i 15 gramów tłuszczów. Niestety nie jest to kopalnia substancji odżywczych. Mocno oczyszczona mąka pszenna zawiera mniej witamin z grupy B i błonnika niż na przykład żytnia. Po cebularze nie powinny sięgać osoby uczulone na gluten, który znajduje się w ich składzie.
Toruńskie pierniki
Tradycja wypiekania popularnych pierników toruńskich sięga aż 700 lat wstecz. To iście królewski przysmak – jak głosi legenda, jako pierwsza miała je bowiem przygotować córka młynarza, która chciała obdarować nimi króla przybywającego z wizytą do Torunia, w czym pomogły jej pszczoły, dodając do ciasta miód.
Nieco ponad 300 lub niemal 400 – mniej więcej tyle kalorii znajduje się w 100 gramach pierników w zależności od tego, czy wybierzemy te nadziewane, czy pozbawione owocowego wnętrza. Jak można się domyślać, pierwsze skrzypce grają tu węglowodany.
**– Bez wątpienia są pyszne, ale niestety stanowią źródło tzw. "pustych kalorii", typowych dla słodyczy**. Mimo swej wysokiej kaloryczności, nie wnoszą żadnych wartości odżywczych do organizmu. Gdybyśmy ograniczyli się do jednego pierniczka raz na jakiś czas, nie wpłynęłoby to zgubnie na naszą sylwetkę. Jednak z reguły nie kończy się na jednym niewinnym ciasteczku – podkreśla dietetyk.
Aby spalić jednego, średniej wielkości pierniczka o masie około 10 gramów, należy przez cztery minuty jeździć rowerem, przez sześć minut biegać bądź przez osiem spacerować. Łatwo przeliczyć sobie czas potrzebny do spalenia każdego kolejnego lub tradycyjnego dużego, ważącego ok. 50 gramów...
Sękacz podlaski
Sękacza nie sposób pomylić z żadnym innym wypiekiem. Charakterystyczny, przypominający stożek z wypustkami wygląd idzie w parze z nietuzinkowym, nieco biszkoptowym smakiem miękkiego, puszystego wnętrza.
Zbyt częste sięganie po ten smakołyk to jednak prosta droga do nadprogramowych kilogramów. Sękacz to bowiem kolejna bomba kaloryczna – 100-gramowa porcja dostarczy aż 468 kalorii, czyli tyle samo, co około 209 truskawek, 16 pomidorów czy dwa kawałki pizzy. Większość składu stanowią, niestety, węglowodany (aż 44,2 grama) oraz tłuszcze (31 gramów).
– Sękacz składa się głównie z tłuszczów nasyconych i węglowodanów prostych w postaci masła, śmietany, cukru, mąki pszennej. Te produkty spożyte w nadmiarze odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej i przyczyniają się m.in. do chorób dietozależnych –__ podkreśla Joanna Choińska.
Trzeba pamiętać, że sękacz to produkt wielojajeczny, który spożywany w nadmiernych ilościach może sprzyjać zwiększeniu poziomu cholesterolu we krwi. Nie powinien zatem zbyt często gościć na talerzach osób, u których stwierdzono zmiany chorobowe w obrębie układu krążenia, takie jak choćby miażdżyca czy nadciśnienie.