Wegańskie kiełbasy, parówki i burgery. Co mają w składzie?
Czerwone mięso nie cieszy się ostatnio dobrą sławą. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) zakwalifikowała je do grupy 2A, w której znajdują się czynniki prawdopodobnie rakotwórcze dla człowieka i z pewnością rakotwórcze dla zwierząt laboratoryjnych (m.in. akrylamid, azotany i azotyny). Związek między jedzeniem czerwonego mięsa, a występowaniem nowotworów, zaobserwowano dla raka jelita grubego (na każde 100 gramów mięsa czerwonego spożywanego dziennie ryzyko wzrasta o 17 proc.), trzustki, wątroby, piersi i gruczołu krokowego. Nic więc dziwnego, że chętniej sięgamy po zdrowszą alternatywę.
Na sklepowych półkach popularnych supermarketów coraz częściej można znaleźć wegańskie odpowiedniki mięsnych produktów. Choć niektórzy do sojowych produktów na grilla podchodzą z ostrożnością, dla innych produkty roślinne są podstawą codziennej diety.
Takie produkty często można znaleźć w dziale "bio" czy "eko", które często kojarzą się ze zdrową żywnością.
Czy słusznie? Wraz z dietetyczką Kingą Głaszewską sprawdzamy składy roślinnych burgerów, parówek czy kiełbas i podpowiadamy, które wybrać, a z których lepiej zrezygnować.
Parówki sojowe
Jednym z najlepszych zamienników mięsa w diecie wegańskiej (wykluczającej z jadłospisu wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego, takie jak: mięso, ryby, jaja czy nabiał) są nasiona roślin strączkowych np. soja, ciecierzyca, soczewica, groch, fasola czy bób. Wymienione rośliny zawierają najwięcej białka - jednego z podstawowych składników odżywczych, które możemy znaleźć w mięsie.
W przypadku parówek sojowych głównym składnikiem powinna być soja. Tymczasem stanowi ona zaledwie 10,9 proc. całego produktu. Parówki te są też wysoko przetworzone. Mają w składzie karagen - surowiec spożywczy używany do wytwarzania galaret i żeli. Lepiej unikać go w codziennej diecie.
- Białka sojowego zawierają niecałe 11 proc., więc to dosyć mało. Poza tym pojawia się także wypełniacz w postaci skrobi modyfikowanej. Poza tym w składzie parówek mamy również karagen. Ogólnie w niewielkich ilościach jest dozwolony do spożycia, niemniej jednak jest to składnik dosyć kontrowersyjny. Nie ma go na liście substancji zabronionych, ale należy go unikać, zwłaszcza w nadmiarze - radzi Kinga Głaszewska.
Burger z grochu
W burgerze z grochu na pierwszym miejscu w składzie znajduje się woda. Na drugim teksturowane białko grochu, które stanowi ok. 30 proc. produktu. Dietetyczka Kinga Głaszewska zauważa, że produkt obfituje jednak w zbędne wypełniacze - metycelulozę i celulozę, co nie świadczy najlepiej o tym daniu.
- Dobrze by było, gdyby tego białka grochu było w składzie więcej. W tym produkcie jest 18 g białka, więc wynik jest całkiem dobry, ale mógłyby być lepszy. Białko mogłoby stanowić np. 50 proc. produktu. Dodatki, takie jak metyloceluloza czy cukier palony są jednak niepotrzebne. Wypełniaczy powinno być w takich produktach jak najmniej. Celuloza i metyceluloza mają zadbać o konsystencję po to, aby podczas obróbki termicznej produkt nam się nie rozpadł. Obie w określonych dawkach są bezpieczne, ale ich nadmiar może być szkodliwy - podkreśla dietetyczka.
Burger z kaszy pęczak
Zgodnie z opisem producenta największy udział w tym burgerze powinna mieć kasza pęczak i burak. Tymczasem na pierwszym miejscu jest woda.
- Można powiedzieć, że producent się wywiązał z obietnic, mimo obecności wody na pierwszym miejscu, jednak tej kaszy jest trochę za mało. Białko stanowi zaś 4 g na 100 g produktu, więc nie do końca jest to dobra alternatywa dla mięsa. Może jednak być traktowana jako urozmaicenie diety. Na pierwszym miejscu w składzie są węglowodany i trochę warzyw - podkreśla dietetyczka, jednak minusem jest znikoma ilość białka - dodaje ekspertka.
Zobacz także: Dlaczego warto jeść suszone śliwki?
Kaszanka z kaszy jęczmiennej
Kaszanka z kaszy jęczmiennej jako jeden z nielicznych produktów w tym zestawieniu zawiera na pierwszym miejscu w składzie coś innego niż wodę. Minusem jest jednak gluten w postaci białka pszennego.
- Tu mamy 62 proc. kaszy, ale pojawia się białko pszenne jako wypełniacz i cukier palony, który uwalnia związki aromatyczne poprawiające smak produktu. Łącznie mamy 11 g białka, ale w głównej mierze produkt jest oparty na węglowodanach - wyjaśnia Głaszewska.
Kaszanka z gryki
Wegańska kaszanka na pierwszym miejscu w składzie ma wodę, ale także spore ilości kaszy gryczanej oraz kiełków gryki i słonecznika. Oprócz tego zawiera sporo przypraw. Ze względu na brak zagęszczaczy, zdaniem Kingi Głaszewskiej to jeden z lepszych produktów w tym zestawieniu.
- Kasza gryczana, kiełki z gryki i słonecznika są zdrowe. Ilość białka to 7,3 g., czyli wciąż jest to źródło przede wszystkim węglowodanów, a nie białka. Skład ogólnie jest dobry. Nie mamy tu zbędnych wypełniaczy, jak w poprzednim produkcie. Ale nie jest to dobra alternatywa dla mięsa, ponieważ tego białka jest za mało - twierdzi dietetyczka.
Zobaczt także: Przez 10 dni jadłam kiszonki. Oto efekty
Kiełbaski z boczniaka
Kiełbaski z boczniaka mają najlepszy skład spośród wszystkich produktów, które zalazły się w zestawieniu. Jako jedyne mają ponad 20 g białka, co pozwala o nich myśleć, jako o substytucie mięsa.
- Tu mamy najwyższą zawartość białka - jest go 23 g. To białko pochodzi trochę z boczniaka, a trochę z teksturowanego białka z pszenicy. Gluten pszenny też jest źródłem białka. Produkt nie jest niskokaloryczy, ale jeśli chodzi o czystość składu na pewno najlepszy w tym zestawieniu - nie ma wątpliwości ekspertka.
Dietetyczka podkreśla, że najważniejsze w zamiennikach mięsa jest to, aby dostarczały wysoką ilość białka. Część z wymienionych produktów zawiera w swoim składzie groch czy soję, które są jego źródłem.
- Niemniej, są też produkty, które tego kryterium nie spełniają i zaliczyć do nich należy parówki z soi. Na pierwszym miejscu w składzie są węglowodany, woda i substancje zagęszczające. Należy mieć na uwadze, że wszystkie te produkty są przetworzone, a zbilansowana dieta powinna obfitować w jak najmniej przetworzone produkty. Najlepiej, gdybyśmy sami przygotowywali sobie kotleciki z ciecierzycy czy buraka, aby w pełni kontrolować skład - wyjaśnia Kinga Głaszewska.
Dietetyk ostrzega, aby nie jeść takich gotowych dań zbyt często.
- Czasami zamienniki mięsa mogą się sprawdzić, ale w sytuacjach kryzysowych, kiedy faktycznie nie możemy sobie czegoś ugotować sami. Nie powinny natomiast stanowić podstawy codziennego jadłospisu - podsumowuje dietetyczka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl