Co tak naprawdę jemy w szpitalach? (WIDEO)
-Co tak naprawdę na tym talerzu jest? Czy to jest parówka czy pasztet.
-No dobrze. Ale podstawą dojścia do zdrowia kiedy się jest w szpitalu to też jest zdrowe jedzenie, zbilansowane posiłki. To w szpitalu jest niemożliwe.
-Jeszcze do tego są przecież dietetycy zatrudnieni w szpitalach, którzy o to dbają.
-Są albo i nie ma, dlatego że szpitale borykają się niestety niejednokrotnie z problemami finansowymi. W związku z tym łatwiej jest wykluczyć taki personel, jak dietetyk czy kucharzy, ograniczając koszty i przeznaczając je na farmakoterapię niż zrezygnowanie z pielęgniarki czy jakiegoś zespołu sanitariuszy, dlatego że bez tego szpital się nie obędzie, prawda?
Natomiast no tak. Żywienie powinno być traktowane jako integralny element terapii i tak jakby uzupełnienie terapii farmakologicznej. A niestety wygląda to w szpitalach tak, że problem jest z tym, że żywienie jest marginalizowane do tego stopnia, że jest sprowadzone do roli wyłącznie zapewnienia uczucia sytości, chociaż i to nie jest zapewnione niejednokrotnie.
-No czasem się tego nie da zjeść.
-Albo porcje są za małe, jak wynika z ostatniego raportu opublikowanego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prawda?
-Wyniki Narodowej Izby Kontroli, Sanepidu są zatrważające. 20 procent polskich szpitali nie spełnia żadnych standardów tak naprawdę.
-Przeterminowane jedzenie, zimne jedzenie.
-No to jest w zasadzie niedopuszczalne. Ja z wielką trwogą i olbrzymim rozczarowaniem czytałam ten raport, z którego wynika, że tak naprawdę oszukuje się na wszystkim. I to niestety te nieprawidłowości dotyczą w większości przypadków cateringów dietetycznych, czyli tam, gdzie szpital zleca zewnętrznej firmie karmienie pacjentów. Gdzie to powinno być naprawdę fantastycznie wszystko dopięte na ostatni guzik.
Tutaj się okazuje, że tam, gdzie powinny być warzywa do każdego posiłku według umowy, warzywa i owoce są trzy razy w ciągu dziesięciu dni. To tak naprawdę to jest skandal. Tak jak widać, ten talerz, tu mamy przykład tego, jak wyglądają posiłki w szpitalach. To jest całkowite jedzenie. Nie ma tutaj nic kolorowego, trudno powiedzieć tak naprawdę z czego jest ta szynka. Szynka często jest wysoko wydajna i nie ma w niej mięsa, więc jej wartość odżywcza jest tak naprawdę znikoma.
No jest to niestety działanie na szkodę pacjenta, mówiąc tak już bardzo odważnie. Oczywiście nie jest to celowe działanie na szkodę pacjenta tylko trochę marginalizowanie tego znaczenia żywienia.
-No tak, ale to, co Gosia wspomniała, pacjenci w trakcie chemioterapii czy po operacji czy kobiety w ciąży jednak potrzebują specjalnej diety.
-Oczywiście, że tak.
-Brakuje mleka, brakuje śmietany, białek.
-Przede wszystkim warzyw. Tak, pełnowartościowego posiłku. Porcje są za małe, niedostosowane do potrzeb pacjenta, niedostosowane do poszczególnych diet, na przykład lekkostrawna, a tu sie okazuje, że w wielu przypadkach dieta lekkostrawna w niczym nie różni się od diety podstawowej, czyli takiej standardowej.
Tutaj o ile w ogóle jest warzywo to jest kapuśniak albo zupa grzybowa, co jest niedopuszczalne w diecie lekkostrawnej. Więc tutaj też można zaszkodzić. A wpływ żywienia na zdrowie i też ten wpływ wsparcia leczenia farmakologicznego przez żywienie jest tak mocno udokumentowany w badaniach klinicznych, że tak naprawdę tutaj to powinno być jako jeden z najważniejszych elementów leczenia szpitalnego, a nie istnieje w zasadzie to lezenie żywieniowe.
-A jakie to ma skutki dla pacjentów?
-No często pacjenci wychodzą z niedożywieniem, niejednokrotnie. Jeżeli nawet mamy tutaj do czynienia z przeterminowanymi produktami, bo wedle raportu UOKiK-u zdarzało się, że pacjent otrzymywał o trzy miesiące przeterminowaną szynkę to w przypadku takiego pacjenta na przykład onkologicznego, którego odporność jest zerowa to niestety może doprowadzić nawet do śmierci jeżeli zdarzy się zatrucie.