Pandemia zmieniła nasze nawyki żywieniowe. "Wzrost liczby osób z chorobami dietozależnymi po pandemii i po wojnie będzie się długo za nami ciągnął"
- 50 proc. Polaków przyznało, że nic się nie zmieniło w ich diecie w czasie pandemii – mówi dietetyczka Agnieszka Piskała-Topczewska i podkreśla, że jednocześnie statystyczny Polak przytył od dwóch do aż 12 kg. A to może być dopiero początek zmian, pociągających za sobą epidemię nadwagi, otyłości i chorób dietozależnych.
1. W czasie pandemii zjadaliśmy zapasy i zajadaliśmy stres
Raport zaprezentowany w czasie Narodowego Kongresu Żywieniowego przez Państwowy Zakład Higieny (PZH) wraz z Instytutem Żywności i Żywienia ujawnił, w jaki sposób pandemia COVID-19 wpłynęła także na nasz sposób żywienia. Badanie ilościowe na próbie dwóch tysięcy dorosłych Polaków i badanie jakościowe przeprowadzone w ubiegłym roku wskazało, co się działo w naszym życiu od kuchni.
Agnieszka Piskała-Topczewska, dietetyk i certyfikowany przez Instytut Psychoimmunologii Wojciecha Eichelbergera diet coach przyznaje, że pierwszym niepokojącym trendem był szturm Polaków na sklepy i robienie zapasów.
- Okazuje się, że niektórzy wciąż mają te zapasy, a Polak niestety ma takie poczucie, że lepiej odchorować niż by się miało zmarnować. Trzeba było więc spożytkować zapasy – przyznaje ekspertka w rozmowie z WP abcZdrowie i podkreśla, że miało to bezpośrednie przełożenie na mniejsze spożycie produktów świeżych, w tym warzyw i owoców.
Zdaniem dietetyczki to był "pierwszy duży błąd".
- Z drugiej strony lockdown, praca zdalna i zajadanie niekiedy stresu spowodowały, że spożywaliśmy znacznie więcej kalorii, mieliśmy mniej ruchu. To się mocno odbiło i na naszej kondycji, i na ilości spożywanego jedzenia – mówi dietetyczka. Do tego, że odżywiali się gorzej, przyznało się 30 proc. ankietowanych Polaków, a dla wielu jedzenie stało się wentylem bezpieczeństwa dla rosnącego stresu i strachu.
2. Wielu z nas nie zauważyło nic niepokojącego
Aż połowa ankietowanych zadeklarowała, że ich nawyki żywieniowe w czasie pandemii nie uległy zmianie. Ekspertka uważa, że to wcale nie jest optymistyczna wiadomość.
- Wyniki, które wskazywały, że przeciętny Polak przytył od dwóch do 12 kg, mówią jednak o czymś innym, że jednak coś się zmieniło, mimo że oni tego nie zauważyli.
Choć 20 proc. ankietowanych uznało, że pandemia to idealny czas, by zacząć dbać o swoje zdrowie przez żywienie, to niewielu udało się wytrwać w tym postanowieniu.
- Jedynie dwa procent osób przyznało, że faktycznie zrobili w czasie pandemii dla siebie coś dobrego i zmienili optykę myślenia o odżywianiu. Co ciekawe, były to osoby, w których otoczeniu ktoś na COVID zmarł, co być może było motorem do przewartościowania pewnych kwestii – mówi Agnieszka Piskała-Topczewska.
3. To dopiero początek problemów
Dla ekspertki najbardziej przygnębiające jest, że aż 20 proc. dzieci przytyło głównie przez naukę zdalną, brak zajęć wychowania fizycznego i aktywności fizycznej w gronie rówieśników.
- Otyłe dzieci to otyłe społeczeństwo, naprawdę bardzo długo będziemy ponosić konsekwencje tej sytuacji – mówi dietetyczka.
Pandemia wcale się nie skończyła, a tymczasem kolejnym stresorem, mogącym dodatkowo wpłynąć na nas, jest wojna w Ukrainie. Będziemy zajadać stres? Nie tylko.
- O ile co roku przed świętami niewielu jest chętnych do odwiedzenia gabinetu dietetyka, o tyle czas wiosny do tego zazwyczaj motywował: wiosenny detoks, plany wakacyjne. Teraz chyba wiele osób uważa, że ma inne priorytety i o żywieniu, jedzeniu, figurze, a także zdrowiu nie myślą zbyt intensywnie – mówi ekspertka.
Jej zdaniem zarówno czas pandemii SARS-CoV-2, jak i wojna wystawią nam wysoki rachunek.
- Myślę, że wzrost liczby osób z chorobami dietozależnymi po pandemii i po wojnie będzie się długo za nami ciągnął – podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl