Wywiad z Aleksandrą Konieczną
Aleksandra Konieczna - reżyser teatralna, aktorka Teatru Rozmaitości, znana szerszej publiczności z roli Honoraty Hoffer w serialu ''Na Wspólnej''. Nagrodzona statuetką ''Orła'' za najlepszą główną rolę kobiecą w filmie ''Ostatnia rodzina''.
Kinga Tuńska: Pani Aleksandro to wielce zasłużona nagroda, zwłaszcza, że przychodzi po latach pracy. Tym bardziej cieszy, że nie tylko kapituła Polskich Nagród Filmowych, ale także jury 41 Festiwalu Filmowego w Gdyni wyróżniło Panią za tę rolę. Serdecznie gratuluję. W filmie Jana P. Matuszyńskiego zgrała Pani żonę Zdzisława Beksińskiego, Zofię, to chyba niezbyt wyrazista postać, a jednak udało się Pani stworzyć wspaniałą kreację.
Aleksandra Konieczna: Dziękuję. Wiele lat temu przeczytałam zdanie Thomasa Bernharda, że sztuka ma szansę zajść wtedy, kiedy w formie się coś przerysowuje albo nie dorysowuje. Kiedy dostałam rolę Zofii Beksińskiej, to postanowiłam nie dorysować. Myślałam, że to będzie moja wprawka aktorska, że przejdzie niezauważona. Cieszę się, że stało się inaczej. Kino polskie do tej pory nie miało dla mnie propozycji. Nie jestem aktorką, która czekała na rolę życia, ale jednak się doczekała! To chyba dowód na to, że warto robić swoje, a nie frustrować się.
K.T: Z pewnością. Przejdźmy do tematu zdrowia. Ma Pani za sobą kilka dramatycznych doświadczeń związanych z utratą zdrowia…
A.K: Tak, jednak nie chcę o tym mówić, nie chcę wracać do tamtych chwil. Cieszę się teraźniejszością.
K.T: Czy tamte przeżycia spowodowały, że szczególnie dba Pani o zdrowie i w jaki sposób?
A.K: Przede wszystkim bardzo dbam o sen. Sen jest dla mnie podstawą, on najbardziej nas regeneruje. Kiedyś nie zwracałam na to uwagi, często nocą dojeżdżałam na zdjęcia, by nie tracić czasu. Myślałam sobie: ''tu przejadę nocą, tam przejadę nocą, tam polecę i będę gotowa do pracy''. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak ważny jest sen, i że zwyczajnie potrzebuję czasu na ten odpoczynek. Zawsze wydawało mi się, że moje ciało jest mądrzejsze ode mnie. Zastanawiałam się czy choroba jest czymś biologicznym czy społecznym? Dlaczego choruję zawsze wtedy kiedy skończę jakiś projekt?
Wtedy zaczęłam interesować się tym, jaki wpływ na mój organizm ma adrenalina, która sprawia, że nie czuje się bólu. Aktor podczas spektaklu może się potwornie uszkodzić i nie czuć bólu w trakcie grania. Dopiero potem wszyscy się dziwią jak udało mu się dokończyć spektakl, mimo takiego urazu. Dotarło do mnie, że trzeba bardziej słuchać swego ciała, delikatniejszych symptomów, które pojawiają się dużo wcześniej niż choroba, a które często bagatelizujemy. Trzeba wsłuchiwać się w swój organizm, być czujnym na to czego potrzebuje.
K.T: Warto zwrócić uwagę na aspekt psychiki, nasz wewnętrzny głos, by żyć w zgodzie ze sobą i umieć zadbać o swoją codzienną równowagę. To jest także bardzo ważne dla zdrowia.
A.K: Oczywiście, to jest kluczowe. Jestem osobą wierzącą, prawosławną. Przed snem stosuję metodę modlitewną ze starogreckiego ''spokój'', którą można nazwać metodą relaksacyjną, bo ta modlitwa rzeczywiście przynosi spokój. Została ona zaproponowana przez ojców kościała prawosławnego w XVII wieku. Oprócz modlitwy lubię stosować autohipnozę. Kiedyś poddawałam się hipnozie i to było dla mnie bardzo ciekawe przeżycie i przez to nauczyłam się autohipnozy. Polega ona na tym, że zazwyczaj przed snem, skupiam się na oddechu, wyciszam się. Kiedy jestem już zrelaksowana stwarzam sobie jakąś wizję np. jak mam jakieś wyzwanie, które mogłabym potraktować jako przyjemność, a mimo wszystko mam pewne obawy przed tym bo wiem, że będę poddawana ocenie.
Tak jak dziś znajdujemy się na ceremonii Orłów i powinnam być w pełni zrelaksowana ale wiem, że musze wypaść dobrze, udzielam wywiadów, jestem fotografowana, nagrywana, potem wszystkie te materiały trafią do mediów i wiąże się z tym stres oceny, bo może pójść mi coś tak jakbym nie chciała, mogę zrobić coś głupiego, mogę się przewrócić, mogę nie umieć odpowiedzieć na pytanie. Więc po to stosuję tę autohipnozę, żeby o tym nie myśleć, żeby nie poddawać się lękowi, żeby wiążący się z tym stres nie odbierał mi nawet odrobiny przyjemności z tej chwili.
K.T: Czy taka autohipnoza działa?
A.K: Tak, działa. Lepiej zasypiam, mocniej śpię, następnego dnia mam więcej energii i czuję się zdrowsza. Dodatkowo wypracowałam w sobie pewną higienę koncentracji na jednej rzeczy, która w zupełności mi wystarcza. Wiedziałam, że dzisiaj jestem na Orłach, ale nie wiedziałam ile ta uroczystość potrwa, więc nic więcej nie wpisałam sobie do kalendarza. Dzięki temu jestem spokojniejsza i mogę w pełni cieszyć się chwilą.
K.T: To świetne rozwiązanie, które bardzo redukuje stres związany z pośpiechem. Na nasze zdrowie ma wpływ także sposób odżywiania. Czy stosuje Pani jakąś dietę?
A.K: Przede wszystkim nie przejadam się. Staram się jeść bardzo mało. Im mniej jem, tym lepiej się czuję. Jem tylko wtedy kiedy jestem bardzo głodna. Piję dużo wody, często z dużą dawką witaminy C w proszku. Sporadycznie jadam mięso i tylko wtedy kiedy czuję taką potrzebę, ale to zdarza się naprawdę bardzo rzadko. Pamiętam jak miałam 18 lat i wyjechałam na studia do Warszawy, już wtedy poczułam, że mięso mi nie służy. Bez mięsa czuję się lżej, o wiele szybciej trawię.
K.T: Wybierając produkty kieruje się Pani zasadą, żeby było smacznie czy raczej zdrowo? Czy może idzie Pani na kompromis?
A.K: Wybieram kompromis, jeżeli jest możliwy. Mój organizm wie lepiej czego potrzebuje. Gdy jestem na zakupach i widzę sok pomidorowy i czasem nie mam na niego ochoty, a innym razem mam taką potrzebę, że muszę go natychmiast wypić. Zastanawiałam się czy to są faktyczne podpowiedzi mojego organizmu, że czegoś mu brakuje. By się o tym przekonać, zrobiłam badania krwi i wyszło, że wtedy brakowało mi potasu.
Robiąc zakupy używam aplikacji w telefonie ''zdrowe żywienie'' i wkładam konkretny produkt pod kod kreskowy i od razu wyświetla mi się czy są podejrzane składniki. Niestety jak się okazuje w supermarkecie naprawdę niewiele jest produktów wartościowych, które mogę włożyć do koszyka. Czasem nawet wkładam pod kod kreskowy 7 dżemów i wybieram ten z najlepszym składem. Nie powiem nic odkrywczego, że najlepiej byłoby zamawiać od producenta, świeże i ekologiczne produkty, ponieważ jest tak duże skażenie gleby, powietrza i zbyt wiele używa się tych wszystkich ulepszaczy, konserwantów.
K.T: To byłoby optymalne. To cieszy, że świadomość żywieniowa wśród ludzi rośnie?
A.K: Nie jest jeszcze z tym najlepiej. Polska jest krajem, który nie jest otwarty na inność. Weganie poza Warszawą mają już problem ze zjedzeniem obiadu na mieście. Jak jadę gdzieś na festiwal, to ciężko jest coś zjeść w restauracji: przeglądam menu, a tam są wszystkie dania mięsne i jak zamówię bukiet surówek to kelner się dziwi i mówi: ''Myślałem, że Wy dobrze tam zarabiacie w tych serialach, może pomóc?''
K.T: Niestety dla wielu ludzi obiad utożsamiany jest z obecnością mięsa na talerzu, tymczasem można wyczarować wspaniałe odżywcze potrawy z warzyw. Ma Pani swój ulubiony przepis na zdrową potrawę?
A.K: Nie gotuję sama, nie lubię tego i nigdy nie lubiłam. Często zamawiam dietę wegańską pudełkową. I zazwyczaj jem same warzywa. Ostatnio moja córka przyjechała do mnie z wizytą i mówi do mnie, że ''będzie jak u mamy''. No cóż nie jestem matką, która serwuje obiadki domowe. Kiedyś jak coś ugotowałam i podałam mojej córce do zjedzenia, to czekałam w napięciu na wyrok i nie przychodził żaden komplement ani krytyka, więc w końcu zapytałam jak smakuje zupa? A moja córka jeszcze zjadła kilka łyżek i mówi ''a pamiętasz te gołąbki, które babcia robiła?'' Odpowiedziałam jej, ale czy babcia umie wyreżyserować sztukę? Bo nie można być dobrym we wszystkim.
K.T: Okazała wyrozumiałość?
A.K: Nie miała innego wyjścia.
K.T: Na zachowanie zdrowia składa się wielu elementów. Oprócz odżywiania, pracy nad wewnętrzną równowagą, spokojem umysłu, warto poświęcić trochę czasu na aktywność fizyczną. Jak u Pani to wygląda?
A.K: Trzeba uprawiać jakąkolwiek aktywność fizyczną. Jak człowiek ćwiczy to dzieją się same dobre rzeczy dla naszego organizmu. Bez ruchu nie ma zdrowia. Sama osobiście ćwiczę nornic walking i pływanie. Oprócz tego codziennie 40 min. gimnastykuję się i rozciągam.
K.T: To godne naśladowania. Życzę dalszych sukcesów oraz by zdrowie dopisywało. Dziękuję za rozmowę.
Artykuł powstał we współpracy z dozdrowia.com.pl.