4 sztuczki przemysłu spożywczego, na które lepiej uważać w sklepach
Czy wiesz, jak wykazać się zakupową mądrością? Oczywiście w samym handlu nie ma nic złego. A dzięki temu, że równolegle działają zarówno te małe, osiedlowe sklepiki, jak i duże hipermarkety, możemy załatwić sprawunki szybko, dokupując np. tylko brakujący składnik do zupy lub zrobić domowe zapasy żywieniowe na cały tydzień. Niekiedy natomiast nasze torby z zakupami nie do końca odpowiadają naszym potrzebom. Zwłaszcza, jeżeli celem jest, by odżywiać się zdrowo. Sprawdźmy kilka sztuczek, jakim poddawane są produkty, które za takie uważamy.
1. Woskowane warzywa i owoce
By zapobiec pleśnieniu, odbarwieniom czy ubytkowi wody, niektóre warzywa i owoce (np. ogórki i jabłka) zostają potraktowane woskiem spożywczym. Wówczas mogą być one przechowywane nawet rok i niemal nie zmieniać wyglądu. W ten sposób nawet mimo długiego, dalekiego transportu producenci nie tracą przez spadek ich wartości.
Na szczęście w Polsce jest to jeszcze stosunkowo rzadkie zjawisko, ale owoce importowane czy te jedzone w podróży prawdopodobnie takie będą. Aby w takim przypadku móc jeść jabłka ze skórką (korzystając z ich wszystkich dobrych właściwości) i jednocześnie pozbyć się szkodliwych bakterii oraz pestycydów, należy wymyć je wodą o kwaśnym odczynie (1 litr wody i pół szklanki octu lub 1 litr wody i 2-3 łyżek kwasku cytrynowego) a następnie - zasadowym (1 litr wody i 1 łyżka sody kuchennej).
Za każdym razem płukanie powinno trwać od 2 do 3 minut. Na koniec najlepiej opłukać je jeszcze (trochę dłużej niż w poprzednich wypadkach) wodą o odczynie neutralnym.
2. Łososiowy łosoś?
Łososiowy kolor łososia to zasługa glonów i kryli – ich pokarmu zawierającego barwniki karotenowe (ataksantyna). Natomiast hodowlane ryby tego gatunku są brązowo-szare. Tymczasem większość dostępnych w sklepach łososi, mimo że jest hodowlana, ma różowo-pomarańczowy, charakterystyczny odcień. Dlaczego?
Do ich karmy dodawana jest substancja, która nadaje właśnie taki kolor. Ostatecznie mają one jednak mniej właściwości odżywczych. Jeżeli mamy wybór, lepiej kupić te dzikie, które nie są poddawane m.in. działaniu środków ochrony roślin.
3. Migdały w zdrowszej i tańszej wersji
Okres przydatności do spożycia migdałów trwa około 2 lat. Same w sobie mają one szereg zdrowotnych właściwości i jest to fakt. Tymczasem w Polsce najbardziej popularne są migdały kalifornijskie. Te poddaje się zabiegom pasteryzacji lub napromieniowania. W Stanach Zjednoczonych stało się to obowiązkowe po tym, jak po zjedzeniu migdałów wykryto przypadki zatrucia salmonellą.
Choć ogólnie migdały są drogie, właśnie z powyższych względów warto wybrać ich jeszcze droższą opcję (nawet o 30%), ale pochodząca z upraw ekologicznych. Te nie podlegają takim procedurom utrwalania.
4. Źle oznaczone ryby
Wiele ryb bywa źle oznakowanych. Potwierdzają to badania, podczas których w latach 2010-2012 zebrano 1200 próbek owoców morza z 674 sklepów w 21 krajach. Jedna trzecia z nich była nietrafnie opisana. Różnica często nie polega jedynie na cenie, ale na walorach zdrowotnych, np. zawartości rtęci. Warto więc dopytywać i – jeżeli jesteśmy w stanie – sprawdzać, co kupujemy.
To nie wszystkie zabiegi, które mają sprawić, że wydaje nam się, że do koszyka wkładamy „samo zdrowie” i najlepsze produkty. Jeżeli rzeczywiście nam na nim zależy i jesteśmy w stanie wydać nieco więcej środków, czasami lepiej zagłębić się w temat. A dzięki temu wybrać już bardziej świadomie.