Mordercze ryby
Ryby ostatnio nie cieszą się dobrą opinią. Zarzuca się im, że kumulują w sobie toksyny i metale ciężkie. Jednak nie tylko w ten sposób mogą nam zaszkodzić. Historia jest pełna różnych, dziwnych przypadków, kiedy to ryba uśmierciła człowieka i nie chodzi tutaj o opowieści rodem ze „Szczęk" czy „Sharknado".
Dowiedz się więcej:
- Paluszki krabowe to oszustwo, a sushi powoduje pasożyty? Przeczytaj zanim zjesz
- Ten jeden szczegół zdradza, czy mięso kurczaka było genetycznie modyfikowane
- Jak sprawdzić czy owoce i warzywa są zdrowe?
- Szkodliwe opakowania fast-foodów?
- W ten sposób sprawdzisz, czy czosnek pochodzi z Chin czy z Polski
1. Nie tylko ość może utkwić w gardle...
Pewien pięćdziesięciolatek zapragnął zadbać o swoją kondycję fizyczną i poszedł popływać w stawie. Niestety miał naprawdę niewyobrażalnego pecha. Podczas pływania doszło do kolizji z dziesięciocentymetrową rybką, która nie zauważyła zbliżającego się niebezpieczeństwa. W wyniku tego zderzenia ryba znalazła się w gardle pływaka. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że utknęła dość wysoko, co umożliwiło w miarę swobodne oddychanie przez usta. Po dotarciu do szpitala ryba została wyjęta z gardła nieszczęśnika.
2. Ryba z ziołami - lekiem medycyny ludowej
Na początku tego roku zdarzył się kolejny zadziwiający przypadek. Pewien Hindus, chorujący na astmę oskrzelową, postanowił wyleczyć się z niej za pomocą ludowej medycyny. W tym celu zjadł nafaszerowaną ziołami żywą rybę. Niestety, jak to w życiu często bywa, zamiast do żołądka rybka popłynęła do tchawicy i tam utknęła. Na szczęście była dość mała, więc mężczyzna się nie udusił.
Kiedy nasz bohater trafił do szpitala, lekarze nie wiedzieli, dlaczego jego stan się pogarsza pomimo wdrożonego leczenia. Dopiero bronchoskopia pokazała, co siedzi w drogach oddechowych. Z rybki niewiele już zostało, ponieważ pod wpływem wilgoci i ciepła zaczęła się rozkładać. Usunięcie jej resztek spowodowało błyskawiczny powrót poszkodowanego do zdrowia.
3. Nie chwal się rybą, bo umrzesz
Przekonał się o tym dość boleśnie pewien wędkarz, który złapał bassa niebieskiego. Jest to ryba żyjąca w wodach Ameryki Północnej. Może średnio osiągnąć długość 20 centymetrów, choć zdarzały się osobniki dorastające do 41 centymetrów. Wracając do naszej historii: wędkarz, chcąc obejrzeć swoją zdobycz, podniósł ją do góry... Jako że ryby są śliskie z natury, jego zdobycz wyślizgnęła się i utknęła w ustach, a następnie w gardle biedaka. Mężczyzna nie przeżył, a bass niebieski doczekał się pseudonimu „ryba zabójca”.
4. Nagroda Darwina
Jest taki żart sytuacyjny: ja tego nie zrobię, potrzymaj mi piwo... Tak właśnie postąpiła kolejna ofiara „ryby zabójcy”. W 1998 roku na pewnej imprezie suto zakrapianej alkoholem pewien 23-letni Amerykanin stwierdził, że połknie żywą rybę. Jego wybór padł na 13 centymetrowego bassa niebieskiego. Jak łatwo się domyślić, ryba o takich rozmiarach zatrzymała się w gardle, doprowadzając do uduszenia się śmiałka. Koledzy, którzy założyli się z ofiarą o to, czy zje żywą rybę, nie usłyszeli zarzutów. Pośmiertnie bohater tej historii został uhonorowany nagrodą Darwina.
Nie potrzeba spotkania z rekinem ludojadem, aby stracić życie. Czasem wystarczy kilkunastocentymetrowa rybka, która wpadnie tam, gdzie nie powinna. Ryby już od dawna nie są zdrowe, o czym przekonali się bohaterowie opisanych historii.