Absurdy żywienia chorych w polskich szpitalach. Tak NFZ oszczędza na zdrowiu pacjentów?
Żywienie szpitalne to temat, który od lat wywołuje wiele dyskusji. Ostatnio kij w mrowisko włożyła znana w sieci pielęgniarka – Siostra Bożenna. A my pokazujemy posiłki, których zdjęcia podesłali nam nasi czytelnicy.
1. Jest pielęgniarką, pokazała, czym ją karmili w szpitalu
"To, że dieta w procesie rekonwalescencji powinna być zbilansowana i pełna w wartości odżywcze, wiemy wszyscy. Pomyślcie, ile kasy moglibyśmy zaoszczędzić na skróceniu pobytu, gdyby pacjenci szybciej zdrowieli dzięki dobrej diecie" – pisze Siostra Bożenna.
Pod postem pojawiły się tysiące komentarzy, wśród nich próżno szukać takich, w których ktoś pochwaliłby się wzorcowym posiłkiem w szpitalu.
"Mieszkam we Francji i często bywam w szpitalach, jak słyszę, gdy np. ktoś tu narzeka, że wołowina jest zbyt przysmażona, albo puree z batatów za mało dosolone, czy dwa razy z rzędu jest ananas na podwieczorek, to im pokazuję zdjęcia z polskich szpitali i wtedy wszyscy milkną" – pisze jedna z internautek. Podobne refleksje mają inni komentujący na stałe mieszkający poza Polską. Jeden z nich napisał, że w Szwajcarii każdego dnia stawała przed nim pielęgniarka z tabletem, na którym widniało menu szpitalne do wyboru na dany dzień.
A w Polsce? Internauci pokazali zdjęcia – dieta wegetariańska, czyli sam chleb, dieta bezglutenowa – jajko z kawałkiem margaryny, kanapka z podejrzanym pasztetem dla dwuletniego pacjenta szpitala, pięć kromek chleba z margaryną na śniadanie i drugie tyle na kolację – na ginekologii, parówki – onkologia, chleb z margaryną i kawałek kiełbasy – oddział położniczy.
Choć internauci nie szczędzą żartobliwych komentarzy, to rzeczywistość przeraża.
Raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK) z 2018 roku, który bazował na kontroli 20 szpitali i 13 stacji sanitarno-epidemiologicznych jest porażający. W większości placówek podawano pacjentom posiłki "przygotowane z surowców niskiej jakości, o niewłaściwych wartościach energetycznych, pozbawione odpowiednich wartości odżywczych". Z kolei w nadmiarze w posiłkach była m.in. witamina A, sól, czerwone mięso, w tym tłuste, przetworzone wyroby, substytuty takich produktów jak masło czy nawet ser, przetworzone, bezwartościowe ryby pod postacią konserw.
W raporcie ujęto możliwe skutki takiego żywienia: spadek odporności, odwapnienie kości czy anemię.
- Pacjentom hospitalizowanym bardzo potrzebne są składniki mineralne, w tym odpowiednia ilość białka po to, by rany dobrze się goiły, by układ odpornościowy pracował prawidłowo, by nie dochodziło do zakażeń. Niedożywieni pacjenci to pacjenci, którzy mają wydłużony okres rekonwalescencji i większą częstość zakażeń, a co za tym idzie – wydłużony czas hospitalizacji – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie mgr Klaudia Ruszkowska, dietetyk z Centrum Medycznego Damiana.
Raport pochodzi sprzed czterech lat. Czy coś się zmieniło? Post Siostry Bożenny jest dobitną odpowiedzią na to pytanie.
2. Czytelnicy pokazali, co jedzą w szpitalach
Otrzymaliśmy wiele zdjęć od naszych czytelników, którzy chcieli podzielić się żywieniowymi absurdami, prawdziwymi ''talerzami grozy''. Wbrew pozorom posiłki z różnych szpitali rozsianych po całej Polsce są bardzo podobne – duża ilość pszennego pieczywa, śladowa ilość lub brak warzyw, przetworzone wyroby mięsne, jak pasztet, wędlina, kiełbasa czy parówki.
- Cóż tu dodać, więźniowie pewnie mają lepsze posiłki. W kraju, w którym ciąża jest stanem absolutnie błogosławionym, to chyba nie bardzo szanuje się płód w dodatku w ciąży powikłanej, dając pomyje zamiast posiłku. Dodam, że miało to smak i zapach szmaty podłogowej – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie 35-letnia Agnieszka.
- A jak podobne posiłki dostawałam w Łodzi już w zaawansowanej ciąży i w dodatku z cukrzycą ciążową, to naprawdę ssało mnie z głodu i nikt mnie nie mógł mnie odwiedzić i coś przywieźć. Wszędzie, gdzie przebywałam, wysmarowałam ankiety po pobycie, ale nie wiem, czy ktoś to czyta i czy ktokolwiek wyciąga wnioski? Tego już nie sprawdziłam, bo na szczęście nie miałam okazji wrócić do tych szpitali – podsumowuje.
Co na to dietetyk kliniczny? Wnioski ekspertki nie pozostawiają złudzeń.
- Posiłki podawane w szpitalach powinny pomagać w dojściu do zdrowia oraz być dostosowane do potrzeb pacjentów - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dietetyk kliniczny z MajAcademy, Karolina Lubas. - Tymczasem najczęściej kobiety po porodzie dostają posiłki, które nijak nie pomagają w regeneracji, a osoby z cukrzycą dostają w ramach diety tzw. cukrzycowej produkty, które tylko pogarszają ich wyniki. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich szpitali, jednak w większości nie traktuje się podawanych posiłków jako elementu całego procesu zdrowienia pacjenta. Najczęściej kaloryczność tych posiłków jest zbyt mała, a użyte produkty niskiej jakości.
- Jabłuszko na ciepło z chlebem. Tam była jeszcze jakaś biała papka, chyba zupa mleczna albo jakiś grysik. Nie wiem, ale nie mogłam patrzeć – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie 26-letnia Ewa i dodaje: - Moja siostra miała na obiad ziemniaki, marchewkę i kiełbasę ugotowaną.
- Szpital niczego sobie, wojewódzki o najwyższym stopniu referencyjności. Warunki, opieka super, ale jedzenie – dramat. Dobrze, że to nie było w czasie pandemii, bo chyba bym umarła z głodu – dodaje.
Tu jest nieco lepiej, bo pacjentka dostała sporą ilość warzyw. Niestety poza nimi niewiele więcej, a była pacjentką po porodzie.
- Jeśli mowa o podaży witamin czy minerałów, to poziom jest bardzo niski. Realizacja zapotrzebowania na witaminy i składniki mineralne jest bardzo ważna, zwłaszcza podczas rekonwalescencji. Mowa tu o osobach, które przeszły rozległe operacje lub nawet o kobietach po cesarskim cięciu na oddziałach położniczych – komentuje zdjęcia mgr Ruszkowska.
- Parówki, wędliny, pasztetowa – to produkty tłuste, wysokoprzetworzone, z niewielką ilością białka. Prawdopodobnie obfitują one w tłuszcz, a w dodatku możliwe, że zawierają MOM [mięso oddzielone mechanicznie, przyp. red.] – mówi. - Oczywiście biorę pod uwagę, że szpitala nie stać na drogie ryby czy niektóre rodzaje mięs, ale uważam, że lepsza byłaby mniejsza ilość wartościowego białka niż większa ilość białka w takiej postaci jak przetworzone produkty mięsne.
3. Czy problemem są ceny?
"W polskich szpitalach stan odżywienia 70 proc. pacjentów ulega pogorszeniu podczas hospitalizacji, z drugiej strony czemu się dziwić skoro dzienna stawka żywieniowa na pacjenta to 6 zł (słownie: sześć złotych)" – pisze Siostra Bożenna w poście.
Stawka żywieniowa oscylująca średnio w granicach 6-7 zł za jeden posiłek pacjenta to w rzeczywistości nie tylko koszt zakupionych produktów, ale także koszty dodatkowe – prąd, zatrudnienie personelu i to nie tylko kucharzy itd. To tzw. wsad do kotła. Jaka jest realna kwota? Na pewno niższa.
- Przede wszystkim należałoby przy planowaniu budżetu zadać pytanie: czego potrzebują pacjenci po to, by jak najszybciej wyjść o własnych siłach ze szpitala. Może zamiast dodatkowej kromki pieczywa większa ilość białka, np. w postaci jogurtu, a nie przetworzonego mięsa, pod postacią plasterka wędliny – mówi mgr Ruszkowska.
Raport NIK z 2018 zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię: brak ustalonej stawki żywieniowej na pacjenta, a także brak regulacji dotyczących jakości posiłków. Polski pacjent nie ma co na nie liczyć w przeciwieństwie do przebywających na terenie zakładów karnych i aresztów śledczych. Żywienie więźniów jest uregulowane prawnie i określa m.in. koszt, rodzaje czy wartości odżywcze i energetyczne posiłków.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl