Dlaczego kobietom trudniej zrzucić zbędne kilogramy?
Chociaż nie wszyscy dają temu wiarę, odchudzanie rzeczywiście jest o wiele większym wyzwaniem dla kobiet niż dla mężczyzn. I nie chodzi tu tylko o kłopoty z opanowaniem apetytu na słodycze, co – jak wiadomo – dla przedstawicielek płci pięknej jest często największą przeszkodą. W czym zatem tkwi sedno problemu?
1. Podstępne hormony
Nasz organizm uwalnia hormon o nazwie grelina, dzięki któremu do mózgu dociera informacja o tym, że jesteśmy głodni. Im wyższe jego stężenie, tym większy apetyt. U osób zmagających się z otyłością stężenie tego hormonu stale utrzymuje się na dość wysokim poziomie, dlatego częściej zaglądają do lodówki.
Jednym z czynników wspomagających kontrolowanie poziomu greliny jest sen. Jeżeli zatem zależy nam na tym, aby rzadziej odczuwać wilczy głód, to warto zadbać o to, aby porządnie się wysypiać.
Czytaj więcej
Grelina w większych ilościach jest uwalniana także wtedy, kiedy odczuwamy silny stres, na co bardziej są podatne kobiety. Gdy zaczynamy się denerwować, nasz organizm produkuje również inny hormon współodpowiedzialny za wzmożony apetyt. Mowa o kortyzolu, określanym też jako hormon walki i ucieczki. To właśnie on odpowiada za regulację stężenia cukru we krwi, wpływa na stabilizację ciśnienia i wspomaga pracę układu odpornościowego.
Notoryczny niepokój sprawia, że na skutek różnych reakcji zachodzących w naszym organizmie, zostaje zahamowana w pewnym stopniu praca układu trawiennego, czemu towarzyszy znaczny skok adrenaliny. Kiedy opanujemy nerwy, adrenalina spada, jednak kortyzol utrzymuje się na tym samym poziomie. Aby odzyskać utraconą energię, wzmaga on apetyt. Jeżeli na skutek chronicznego stresu poziom kortyzolu stale utrzymuje się ponad normę, to produkowana w nadmiarze glukoza odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej.
Kolejną substancją, której wahania mają związek z utrzymaniem odpowiedniej masy ciała jest adiponektyna, określana także jako hormon szczupłych. Uwalniana do krwi w odpowiedniej ilości, korzystnie wpływa na gospodarkę węglowodanową i tłuszczową. Co więcej, pozytywnie oddziałuje na procesy metaboliczne, wykazuje właściwości przeciwzapalne, pomaga zapobiegać wystąpieniu cukrzycy i chorobom układu sercowo-naczyniowego.
Problem pojawia się w momencie, kiedy stężenie adiponektyny jest zbyt niskie, na co częściej są narażone kobiety, zwłaszcza dojrzałe. Upośledza to proces spalania tłuszczów, które zaczynają się odkładać w nadmiarze.
2. Zaprogramowane inaczej
Różnica w możliwościach spalania tkanki tłuszczowej w przypadku kobiet i mężczyzn wynika również z budowy ciała. Mężczyźni zazwyczaj mają bardziej rozbudowaną tkankę mięśniową, której utrzymanie zużywa większe ilości energii, czyli kalorii. Natura przygotowała kobiety do pełnienia nieco innej roli – jej ciało zostało zaprogramowane w taki sposób, aby stworzyło idealne warunki dla nowego życia, dlatego za sprawą m.in. estrogenu wydaje się ono bardziej kruche i wrażliwe. Dzięki temu hormonowi kobieta ma większe możliwości magazynowania tłuszczu, a przy okazji zostają spowolnione procesy odchudzania.
Mężczyźni bardziej są narażeni na wystąpienie otyłości brzusznej. Wiąże się z tym większa podatność na choroby układu krążenia, cukrzycę typu 2 czy raka jelita grubego. Newralgicznymi miejscami u kobiet są natomiast pośladki, uda i ramiona.
Podobna intensywność ćwiczeń czy jakość diety może dać inne rezultaty w przypadku mężczyzn i kobiet, które muszą zazwyczaj włożyć więcej wysiłku w to, aby schudnąć. Pamiętajmy jednak, że mamy nieco odmienne potrzeby. Nawet jeśli w ciele kobiety występuje procentowo większa ilość tkanki tłuszczowej, to wcale nie musi to oznaczać, że jest „grubsza”.