Jesteś na diecie? Nie daj się zmanipulować!
Moda na smukłą sylwetkę i zdrowy tryb życia jest dla naszego zdrowia zdecydowanie korzystna. Jednak producenci żywności, której nie da się za bardzo zaliczyć do zdrowej, zarabiają na niej miliony. Chwytają się więc rozmaitych sposobów mających nas nakłonić do tego, żebyśmy jednak, mimo wszystko, kupowali ich produkty. Najłatwiej zaś jest nam zasugerować, że reklamowane chipsy są jednak zdrowe.
1. Jak nazwa produktu wpływa na sprzedaż?
Chipsy standardowo produkowane są z ziemniaków i wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że zdrową żywnością raczej nie są. Jeśli jednak napisać na nich „chipsy warzywne” – co jest, rzecz jasna, zgodne z prawdą, bo ziemniak jest warzywem – tworzy się już sugestia, że są zdrowsze niż inne, bez takiego napisu. W rzeczywistości są jednak identyczne jak wszystkie pozostałe.
Podobne zabiegi można czasami spotkać w restauracjach – jeśli danie nazwane jest sałatką, to większość odchudzających się osób bez większego wahania po nie sięgnie. Nawet mimo tego, że sałatka ta ma w swoim składzie makaron, tłusty ser czy inny produkt spożywczy, którego teoretycznie podczas stosowania diety powinno się unikać, uznana zostanie za danie dietetyczne. Dlaczego dajemy się nabrać? Nawet osoby mające dużą motywację do zrzucenia zbędnych kilogramów nie mają czasu ani ochoty uczyć się na pamięć wszystkich dozwolonych i zabronionych produktów. Dlatego po pewnym czasie stosowania dietyzaczynamy operować krótkimi hasłami: sałatka i warzywa są zdrowe, ale makaronu i chipsów jeść nie powinniśmy. Jest to, rzecz jasna, użyteczny sposób, niestety jednak specjaliści od marketingu już go poznali.
2. Eksperyment dietetyczny
Naukowcy – Caglar Irmak i Stefanie Rosen z Uniwersytetu Południowej Karoliny – podkreślają, że odchudzając się i będąc na diecie, trzeba uważać nie tylko na nazwę dania, ale także na jego skład. Jako przykład mechanizmów myślowych, które wykorzystują producenci żywności, podają wyniki pewnego interesującego amerykańskiego eksperymentu.
Prowadzący go badacze przygotowali zestawy składające się z warzyw, makaronu, salami oraz sera. Wszystkie były identyczne, jeśli chodzi o zawartość i wielkość porcji, jednak uczestników eksperymentu podzielono na dwie grupy:
- pierwszą zaproszono do skosztowania „sałatki”,
- drugiej natomiast zaproponowano „makaron”.
Jak się okazało, w zależności od tego, jak danie zostało nazwane – pierwsza grupa badanych oceniła je ogólnie jako dietetyczne, druga zaś jako mniej zdrowe. Podobnie było w przypadku słodyczy: „żelki owocowe” postrzegano jako zdecydowanie zdrowsze od „cukierków do żucia”, mimo że były to dokładnie te same cukierki. Co ciekawe jednak, metoda ta nie działa najwyraźniej na ludzi o prawidłowej sylwetce, niestosujących żadnej diety. Zdaniem badaczy, jest to właśnie efekt skrótowego kojarzenia walorów zdrowotnych potrawy na podstawie wyłącznie jej nazwy. Kiedy ktoś nie jest na diecie, taka szybka ocena nie jest mu do niczego potrzebna – patrzy więc po prostu na potrawę jako na całość, dzięki czemu lepiej ocenia, czy jest to coś zdrowego.
Jeśli więc chcemy skutecznie się odchudzać, musimy zacząć zwracać uwagę na stosowane przez producentów triki. Nie trzeba oczywiście uczyć się na pamięć wszystkich produktów spożywczych, ale przeczytanie składu potrawy lub dopytanie o to, co rzeczywiście znajduje się w zamówionym posiłku, powinno wejść nam w nawyk tak samo jak unikanie pustych kalorii.