Trwa ładowanie...

Ryby dzikie czy hodowlane? Ekspert wyjaśnia, jakie ryby warto jeść, a których lepiej nie kupować

Avatar placeholder
26.05.2021 12:16
Jak grill, to i ryba? Dietetycy wyjaśniają, jakie ryby i owoce morza najlepiej omijać
Jak grill, to i ryba? Dietetycy wyjaśniają, jakie ryby i owoce morza najlepiej omijać (Getty Images)

Ryby nie są zdrowe, bo zawierają metale ciężkie? Łosoś z hodowli jest równie trujący jak kurczak z fermy? Polacy karmią się mitami na temat ryb. Eksperci wyjaśniają, jakie ryby faktycznie lepiej omijać, a jakie należy jeść jak najczęściej.

spis treści

1. Hodowle morskie są równie trujące jak hodowle przemysłowe zwierząt?

Polacy jedzą najmniej ryb w Unii Europejskiej. Gdy statystyczny Portugalczyk zjada rocznie 55,3 kg ryb i owoców morza, Hiszpan – 46,2 kg, Litwin – 44,7 kg, to Polak ledwie 13 kg.

Jakie ryby wybierać?
Jakie ryby wybierać? (Getty Images)

Winne temu są nie tylko dosyć wysokie ceny ryb i owoców morza, ale i często szkodliwe mity na ich temat. Jeden z nich mówi o tym, że hodowle ryb są równie trujące dla środowiska jak przemysłowe hodowle zwierząt. Ile jest w tym prawdy?

Zobacz film: "Toksyczne ryby. Unikaj ich w swojej diecie"

- Hodowle ryb mają wpływ na środowisko, ale jest on nieporównywalnie niższy niż w przypadku hodowli zwierząt - podkreśla dr Tomasz Kulikowski z Zakładu Ekonomiki Rybackiej Morskiego Instytutu Rybackiego.

Jak wyjaśnia ekspert, największe wątpliwości budzą hodowle ryb morskich, które są prowadzone na otwartych akwenach.

- Przykładowo łososie atlantyckie hoduje się w dużym zagęszczeniu. Ryby są intensywnie karmione, a to powoduje dużą ilość odchodów. Jeżeli taka hodowla jest umieszczona daleko od brzegu i w miejscu, gdzie są silne prądy morskie, to nie będzie to miało wpływu na środowisko, ponieważ odchody są rozpraszane na dużej przestrzeni - opowiada Kulikowski.

W Polsce hodowle ryb morskich prawie nie istnieją. Jest natomiast dość długa tradycja hodowli ryb słodkowodnych. - Takie hodowle dzielimy na dwa rodzaje. Pierwszy to niskointensywne hodowle, w których są hodowane karpie. Jest to produkcja, w której ryba nawet połowę pokarmu pobiera z naturalnego środowiska, czyli jest tylko dokarmiana, i to głównie zbożem. Jest to rodzaj hodowli bardzo zbliżony do naturalnego środowiska dla ryb i ma bardzo niski wpływ na środowisko - mówi Kulikowski.

Drugim rodzajem są hodowle intensywne, w których są hodowane pstrągi oraz ostatnio coraz częściej również jesiotry.

- Coraz więcej takich hodowli spełnia normy środowiskowe, ponieważ korzystają z technologii zawracania wody. Oznacza to, że woda jest pobierana z rzeki i wpuszczana do basenów z rybami. Następnie woda nie jest z powrotem odprowadzana do rzeki, tylko idzie do filtracji mechanicznej, gdzie jest oczyszczana z zawiesiny, czyli odchodów. Następnie jest filtrowana biologicznie. Po tym oczyszczeniu woda jest ponownie wpuszczana do basenów - opowiada Kulikowski.

Jak zaznacza ekspert, filtracja sprawia, że takie hodowle zużywają więcej prądu, ale w dalszym ciągu ich ślad węglowy jest znacznie mniejszy niż przy hodowli mięsa.

2. Czy ryby z hodowli są toksyczne?

Wielu Polaków uważa, że łosoś z hodowli jest równie "nafaszerowany" chemią i antybiotykami jak kurczak z fermy. Według dra Kulikowskiego, jeśli porównywać ryby do innych sektorów żywieniowych, to dostają one stosunkowo rzadziej ostrzeżenia o przekroczeniu substancji toksycznych.

- W ciągu ostatnich 5-6 lat nie spotkałem się z ani jedną zakwestionowaną partią łososia, w której byłoby wykryte przekroczenie normy jakiejś substancji chemicznej. Takich komunikatów nie było nie tylko w Polsce, ale i w całej UE. Co więcej, raporty z Norwegii pokazują, że przez ostatnie lata stosowanie antybiotyków w hodowlach zostało istotnie zmniejszone - podkreśla dr Kulikowski.

Zdaniem eksperta ryby hodowane w Europie są bezpieczne dla konsumentów.

- Przy hodowlach labraksa w Grecji, dorady w Hiszpanii czy łososia w wodach norweskich zużywa się naprawdę mało antybiotyków - wyjaśnia dr Kulikowski.

3. Ryby dzikie czy z hodowli?

Jak podkreśla Kulikowski, gdybyśmy przy wyborze ryb kierowali się wyłącznie dobrem środowiska, warto byłoby zwrócić uwagę na organizmy niskotroficzne, czyli takie, które w piramidzie żywieniowej znajdują się najniżej.

- Doskonałym wyborem mogą być omułki oraz ostrygi. Są one hodowane, ale nie są sztucznie karmione. Takie hodowle nie mają wpływu na środowisko, a same mule są bardzo bogate w składniki odżywcze - wyjaśnia ekspert.

Jeśli chodzi o ryby, to najlepszym wyborem są:

  • szproty,
  • sardynki,
  • śledzie,
  • makrele,
  • karpie.

- Jeśli przy wyborze ryb kierujemy się nie tylko zdrowiem, ale i środowiskiem, to poleciłbym gatunki ryb, do których produkcji nie potrzebujemy dużych zasobów środowiskowych. Czyli nie musimy jak w przypadku łososia odławiać małych rybek, żeby wyprodukować karmę - wyjaśnia dr Kulikowski.

4. Ryby ze zrównoważonego źródła

Podczas zakupu ryb warto wybierać produkty z niebieskim znakiem MSC. To gwarancja, że na naszych stołach znajdą się dziko złowione ryby i owoce morza, które pochodzą ze zrównoważonego źródła.

Certyfikat MSC
Certyfikat MSC (Getty Images)

Innym oznaczeniem, które również pomoże nam podczas zakupów, jest znak ASC, który znajdziemy na rybach hodowlanych, ale tylko tych pochodzących z odpowiedzialnych hodowli.

Certyfikat ASC
Certyfikat ASC (Getty Images)

To dwa kluczowe certyfikaty informujące konsumentów o tym, że ryby i owoce morza spełniają normy środowiskowe.

5. Jakich ryb i owoców morza należy unikać?

Dr Kulikowski radzi, aby zachować ostrożność przy kupowaniu ryb sprowadzonych z Wietnamu oraz krewetek z Indii, ponieważ w obu przypadkach zdarzają się partie z przekroczeniem zawartości leków weterynaryjnych.

Oprócz tego należy unikać delikatesowych ryb pochodzących z Morza Śródziemnego oraz Atlantyku:

  • tuńczyka,
  • włócznika,
  • miecznika.

- W tych gatunkach ryb stosunkowo częściej zdarzają się partie zanieczyszczone wysoką zawartością rtęci. Wynika to z faktu, że te ryby długo żyją, a w ich organizmach mogą kumulować się metale ciężkie - opowiada ekspert.

Pod względem zanieczyszczenia metalami ciężkimi ryby słodkowodne pochodzące z polskich hodowli są zdecydowanie zdrowsze od morskich. Jednak nie zawierają one najcenniejszego składnika, czyli kwasów omega 3.

6. Co z rybami mrożonymi?

Świeża ryba nie zawiera glazury, czyli warstwy ochronnej z lodu, której celem jest zabezpieczenie ryby przed wysychaniem. Zawierają ją za to ryby mrożone. Warto wybierać takie, których wartość glazury oscyluje w okolicach 5-8 proc.

Właściwy wybór ułatwiają skróty znajdujące się na opakowaniu.

IQF – to właśnie tym skrótem najczęściej oznacza się występowanie glazury w rybach. Warto wiedzieć, że glazura techniczna nie powinna przekraczać 5-8 proc. wagi produktu. Niestety, wiele firm, zwłaszcza z dalekiego wschodu, stosuje 25-35 proc. glazury, co pogarsza jakość ryb i sprawia, że rozpadają się podczas obróbki termicznej. Zakup ryb z takim oznaczeniem jest odradzany.

SHP – to forma pakowania ryb w bloki bez zbędnej glazury. Ryby z takim oznaczeniem są szczelnie zabezpieczone odpowiednim opakowaniem, które zapobiega wysychaniu.

IWP – to sposób pakowania każdej ryby w opakowanie jednostkowe bez glazury. To także sposób zapobiegający wysychaniu.

7. Jak i ile ryb jeść?

- Jedzenie tłustych ryb jest bardzo ważne, ponieważ są one głównymi dostarczycielami kwasów omega 3 oraz witaminy D, których bardzo brakuje w diecie Polaków - mówi dr Hanna Stolińska, dietetyk. - Pełnią one wiele ważnych funkcji, zmniejszają ryzyko wystąpienia depresji, otyłości, poprawiają stan kości i łagodzą stany zapalne - dodaje.

Zdaniem dietetyk, nie musimy jeść dużo ryb, żeby uzupełnić dzienne zapotrzebowanie na kwasy omega 3.

- Wystarczy, że zgodnie z zaleceniami będziemy jeść ryby 2-3 razy w tygodniu. Jedna porcja to ok. 150 g ryby - wyjaśnia. Dr Stolińska radzi jednak unikać ryb wędzonych oraz tych z puszki ze względu na dużą zawartość soli. - Najlepiej, żeby to była po prostu ryba pieczona - podsumowuje ekspertka.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze