"Opanujcie się". Można zniszczyć wątrobę, mózg, śledzionę, nerki
Lekarze ostrzegają przed dolegliwościami, na które sami się narażamy, nie myjąc rąk czy sięgając po potencjalnie skażoną żywność czy napoje. Największym zagrożeniem są bakterie i pasożyty, których spożycie może wymagać nawet leczenia operacyjnego i wieloletniej farmakoterapii.
1. Jesz? Najpierw umyj!
Choć pokusa sięgnięcia po świeży owoc prosto z łubianki czy krzaka może być silna, zwłaszcza w sezonie letnim, nie należy lekceważyć zagrożeń związanych ze spożywaniem takiej żywności. A skala dolegliwości na tym tle jest ogromna, bo w samych Stanach Zjednoczonych, jak alarmuje Agencja Żywności i Leków (FDA), dotyczy nawet 48 milionów pacjentów rocznie.
Warto więc pamiętać o bardzo dokładnym myciu wszystkich warzyw i owoców, które zamierzamy zjeść - przede wszystkim z użyciem ciepłej wody i ewentualnie mechanicznego "pomocnika" w postaci miękkiej szczoteczki.
Chociaż w sieci można znaleźć liczne pomysły na tworzenie bakteriobójczych roztworów z octu czy kwasku cytrynowego, zdaniem ekspertów są one zbędne i nieskuteczne.
- Żeby skutecznie usunąć potencjalne drobnoustroje, należałoby takie owoce czy warzywa umyć w co najmniej 50-60 proc. roztworze alkoholowym. Ocet spirytusowy, dodatkowo rozcieńczony wodą, to zdecydowanie za słaba mieszanka, ale na rynku jest teraz dostępnych wiele specjalistycznych płynów do mycia owoców, z których warto korzystać - mówi mikrobiolog Maria Orzechowska-Kulawczuk, była szefowa Laboratorium Powiatowej Stacji Sanitarno–Epidemiologicznej w Puławach.
Zagrożenie ze strony bakterii stanowi jednak tylko część problemu, bo niemyte owoce mogą też być źródłem zakażeń pasożytami.
2. Atakuje wątrobę, płuca, śledzionę, mózg
"Lisy, które żyją w naszych lasach mogą być zarażone tasiemcem bąblowcem (...). Dlatego zanim skusicie się na cudowne owoce prosto z krzaczka - opanujcie się (choć bardzo trudno oprzeć się jeszcze ciepłym i słodkim od słońca owocom, dajcie sobie chwilę, umyjcie je i następnie spokojnie i bezpiecznie spożywajcie" - ostrzegają Lasy Państwowe na swoim profilu na Facebooku.
Problem ten potwierdza także m.in. dr n. med. Magdalena Cubała-Kucharska, specjalistka medycyny rodzinnej, członkini Polskiego Towarzystwa Żywieniowego i założycielka Instytutu Medycyny Integracyjnej Arcana, która w rozmowie z WP abcZdrowie podkreśla, że populacja lisów znacznie się zwiększa, co bezpośrednio przekłada się na ryzyko zakażenia pasożytami, które lisy wydalają wraz z odchodami, czyli m.in. właśnie tasiemce bąblowcowe.
- Bąblowica jest jedną z najbardziej niebezpiecznych chorób pasożytniczych, której najczęstszym powikłaniem jest tworzenie się cyst w narządach wewnętrznych - wyjaśnia dr Cubała-Kucharska.
- Czasem torbiele bąblowcowe znajdujemy w wątrobie, co często świadczy o tym, że zakażenie miało miejsce, choć pacjent może nie pamiętać kiedy – dodaje internista lek. Joanna Pietroń w rozmowie z WP abcZdrowie.
Lekarki podkreślają także, że warto zwracać uwagę na miejsce pochodzenia kupowanych owoców.
- Jeżeli wybieramy owoce (np. borówki) hodowlane, ryzyko zakażenia jest bardzo małe, ale jeśli kupujemy te sprzedawane przy drogach, prosto z lasów, zagrożenie znacznie się zwiększa. Takie owoce trzeba zawsze dokładnie umyć na sitku i wielokrotnie przepłukać - ostrzega dr Cubała-Kucharska.
Bąblowica jest o tyle poważną chorobą, że może występować bezobjawowo nawet przez wiele lat, po czym dawać o sobie znać, gdy narządy wewnętrzne są już uszkodzone. Larwy tasiemca bąblowcowego mogą zagnieżdżać się w wątrobie, płucach, nerkach, śledzionie, a nawet w mózgu czy oku, tworząc liczne torbiele. Leczenie bąblowicy może więc wiązać się nawet z zabiegiem operacyjnym oraz wieloletnią terapią farmakologiczną o działaniu przeciwpasożytniczym.
Jeśli jednak spożywaliśmy niemyte, dziko rosnące owoce i zauważamy u siebie specyficzne objawy, warto skonsultować się z lekarzem.
- Na etapie larwalnym mogą to być objawy grypopodobne, które zupełnie nie są charakterystyczne. Na początku z reguły występują dreszcze. Jeśli jednak bąblowiec osadzi się już np. w płucach, może dojść nawet do duszności czy krwioplucia - mówi dr Cubała-Kucharska.
3. Skażona żywność może zniszczyć narządy
Bąblowica jest jednak tylko początkiem listy zakażeń, które grożą nam po spożyciu nieodpowiednio przygotowanej żywności czy napojów.
- Najczęstsze w mojej praktyce lekarskiej są zakażenia lamblią, ale także glistą ludzką czy pałeczkami salmonelli – wymienia dr Pietroń.
Wśród bakteryjnych infekcji, które są zagrożeniem przy spożywaniu skażonej wody lub żywności, zdarzają się także te wywoływane przez bakterie E.coli, listerii czy klebsielli. Jeśli jednak chodzi o choroby pasożytnicze, poza bąblowicą i innymi odmianami tasiemca zagrożenie stanowią także trichurioza (zakażenie włosogłówką), toksoplazmoza czy toksokaroza.
Obecność pasożytów w organizmie, zwłaszcza długotrwała, długo niewykrywana, prowadzi do uszkodzenia narządów wewnętrznych i zaburzenia funkcjonowania całego organizmu. Pasożyty upośledzają także zdolność wchłaniania składników odżywczych, przez co mogą objawiać się anemią, spadkiem wagi czy spowolnionym rozwojem fizycznym (w przypadku dzieci).
Do uogólnionych objawów świadczących o możliwej obecności pasożytów w organizmie należą także bóle głowy, nagłe stany podgorączkowe, dolegliwości ze strony układu pokarmowego (wymioty, nudności, biegunki, bóle brzucha), a także przewlekłe zmęczenie i osłabienie. W niektórych przypadkach mogą wystąpić też specyficzna wysypka czy kaszel.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl