Trwa ładowanie...

Powoduje tycie i karmi raka? "Problem nie tkwi w samym glutaminianie sodu, ale w jego nadmiarze"

 Karolina Rozmus
Karolina Rozmus 15.05.2022 18:04
Glutaminian sodu występuje w owocach morza, mięsie, serach, a nawet grzybach
Glutaminian sodu występuje w owocach morza, mięsie, serach, a nawet grzybach (Pixabay/Getty Images)

Znajduje się w brokułach, pomidorach czy grzybach, a nawet... w mleku matki. Pojawia się w wielu produktach pod nazwą "glutaminian monosodowy", "MSG" lub "E621". Jego wyjątkowość polega na nadawaniu potrawom charakterystycznego smaku o nazwie "umami". Nie sposób go określić jednym słowem, ale na pewno sprawia, że jedzenie nam smakuje. Przez dekady narosło wiele mitów wokół glutaminianu sodu, a badacze wciąż nie są jednomyślni – szkodzi czy nie? Istnieje hipoteza, że odpowiada za epidemię otyłości w Europie.

spis treści

1. Co mówią badania na temat glutaminianu sodu?

Naturalnie występuje w grzybach, pomidorach, a nawet mleku matki
Naturalnie występuje w grzybach, pomidorach, a nawet mleku matki (Pixabay)

- To naturalnie występująca w żywności substancja – jest w grzybach, mięsie, pomidorach, a nawet w mleku matki. Natomiast są to ilości homeopatyczne – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dietetyczka i diet coach, Agnieszka Piskała-Topczewska, założycielka Instytutu Nutrition Lab.

Zobacz film: "Czym jest tak naprawdę glutaminian sodu?"

Glutaminian sodu uznawany jest za substancję nieszkodliwą dla ludzkiego zdrowia. Wymóg prawny na terenie Unii Europejskiej nakazuje jedynie umieszczenie informacji o dodatku E621 do danego produktu, co jest istotne dla alergików.

Powinni więc uważnie studiować etykiety gotowych zup, sosów, bulionów w płynie i kostek rosołowych, a także mieszanek przypraw i wielu gotowych dań.

Uwaga na gotowe zupy i kostki bulionowe - to czysty glutaminian sodu
Uwaga na gotowe zupy i kostki bulionowe - to czysty glutaminian sodu (Getty Images)

Pojawiające się na przestrzeni lat badania nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, jak MSG wpływa na nasze zdrowie. Początkowo były duże obawy. Oskarżano go o szkodliwy wpływ na układ nerwowy (miał uszkadzać mózg) oraz serce, a także kumulować się w narządach wewnętrznych człowieka. Ujawniły to wczesne eksperymenty na szczurach. Na ich podstawie już na początku lat 80. ubiegłego wieku postawiono tezę o neurotoksycznym wpływie MSG na człowieka. Później wyniki tego badania zostały zakwestionowane, gdyż badanie na dorosłych osobnikach szczurów wykazało, że MSG nie może przeniknąć bariery krew-mózg.

A co z nowotworami? Kilka badań podnosi kwestię kancerogennego wpływu MSG na organizm ludzki, ale jedna z najbardziej cenionych organizacji, tj. American Institute for Cancer Research (IACR), podkreśla, że nie ma na to przekonujących dowodów.

Najnowsze doniesienia ze świata nauki, ponownie wracają do kwestii wpływu MSG na ludzkie zdrowie. Pojawił się bowiem istotny problem.

Świat zalewają gotowe produkty, żywność wysoko przetworzona i fast food. Sięgamy po nie chętnie i to już od najmłodszych lat.

2. Czy można wiązać glutaminian sodu z epidemią otyłości?

Już w 2011 roku pojawiło się badanie, którego wyniki opublikowano na łamach "The American Journal of Clinical Nutrition". Badacze postawili w nim tezę, że wysokie spożycie MSG może zwiększać ryzyko otyłości i nadwagi aż o 30 proc. Opierało się ono, podobnie jak kilka podobnych, na deklaracjach zawartych w ankietach uczestników. I to był główny zarzut wobec wyników, które uznane zostały w środowisku za mało wiążące.

- Te badania zakwestionował jeden z lekarzy, jako argument podając Japonię i jej ludność. Tam spożywa się duże ilości sosu sojowego, czyli esencji MSG, a mimo to otyłość jest marginalnym problemem – tłumaczy ekspertka i dodaje: - Tylko że sos sojowy w kuchniach azjatyckich jest od stuleci, a w momencie, gdy nas zalał glutaminian sodu jako wzmacniacz smaku, to się okazało, że od tego momentu jest duży skok problemu z nadwagą.

- To kontrowersyjne i mocno popularyzujące tezy, ale uważam, że jest tu jakieś połączenie – przyznaje dietetyczka.

Niestety wskazują na to także analizy opublikowane na łamach "Human & Experimental Toxicology". Badacze w eksperymencie podawali trzy dawki MSG – 200, 400 i 600 mg na kg masy ciała szczurów.

Wnioski? "Odkryliśmy, że wszystkie trzy dawki MSG powodują wzrost masy ciała, dyslipidemię, reakcję zapalną i enzymy markerów wątrobowo-sercowych, z których wszystkie wskazują na toksyczność wątrobową i kardiologiczną" - pisali naukowcy. W grupie zwierząt otrzymujących dawkę 600 mg MSG stopień uszkodzenia tkanek wątroby i serca był najwyższy.

Agnieszka Piskała-Topczewska zwraca uwagę, że naturalnie występujący w warzywach, serach czy innych produktach odzwierzęcych kwas glutaminowy nie stanowi zagrożenia. Ale już dodawany w dużych ilościach do większości produktów spożywczych – owszem.

- Biorąc pod uwagę, ile w ciągu dnia tego spożywamy, to łatwo przekroczyć ADI [ang. Acceptable Daily Intake, dopuszczalny dzienny limit spożycia, przyp. red.] – mówi ekspertka i podkreśla: - A gdy jesteśmy fanami restauracji z azjatyckim jedzeniem, to ten poziom przekraczamy jeszcze szybciej. Nie bez powodu mówi się o syndromie chińskiej restauracji, (czyli alergii pokarmowej, której objawy pojawiają się po zjedzeniu tzw. chińszczyzny - przyp. red.).

- Po spożyciu E621 w nadmiarze pojawiają się zawroty głowy, mrowienie w karku, czerwone plamy na skórze, wzrasta ciśnienie krwi z powodu nadmiaru sodu, zaczerwienienie na twarzy, drżenie rąk. To może nas spotkać, jeśli codziennie sięgamy po "chińczyka" – tłumaczy.

Ekspertka podkreśla, że glutaminian sodu wydaje się nieszkodliwy, bo jest wydalany na bieżąco z organizmu. Zaznacza jednak, że zwiększa atrakcyjność smakową produktów, co sprawia, że jemy częściej i więcej. A to prosta droga do braku umiaru i jego konsekwencji – nadwagi czy otyłości.

- Problem nie tkwi w samym glutaminianie sodu, ale w jego nadmiarze – podsumowuje dietetyczka.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze