W szponach bulimii. Gdy “Panna Mia” przejmuje kontrolę
Jeżeli kiedykolwiek próbowałeś zrzucić zbędne kilogramy, to zapewne wiesz, że jest to nie lada wyzwanie organizacyjne. Nie tylko trzeba zadbać o prawidłową dietę i wysiłek fizyczny, ale przede wszystkim o własną głowę. To tu bowiem zaczyna się cały proces. Swoje myślenie można jednak “przestawić”, jak jednak poradzić sobie z odchudzaniem dziecka?
1. Mała, gruba ja
Ciotka złapała 13-letnią Magdę za rękę i z niesmakiem stwierdziła: “Ale ona jest gruba!”. “Nie mów jej tak, bo zaraz będzie płacz” - zdenerwowała się babcia dziewczynki. A Magda ze łzami w oczach wyrwała się ciotce i wybiegła z domu. Nikt za nią nie poszedł, nikt nie wytłumaczył, że o to właśnie zaczyna dojrzewać i to jest powodem tego, że szczupła dotąd dziewczynka zaokrągliła się tu i ówdzie.
- To było pierwszym impulsem do odchudzania. Oczywiście nie wiedziałam, jak się za to zabrać, a wstydziłam się kogokolwiek zapytać o poradę. Moi rodzice nie widzieli problemu w tym, że ich nastoletnia córka waży ponad 50 kg, mając nie więcej niż 1,5 m wzrostu. U nas w domu lubi się dobrze zjeść, a ja nie umiałam sobie odmówić… - zaczyna opowiadać Magda. - Dziś wiem, że przez to wszystko rozwaliłam sobie metabolizm i przez wiele lat nie tylko walczyłam z nadwagą, ale także bulimią.
Magda zaczęła swoją przygodę z odchudzaniem od przeszukania gazet mamy w poszukiwaniu skutecznych diet. W każdym numerze gazety był inny sposób na “skuteczne” zrzucenie kilogramów, a nagłówki kusiły obietnicą szybkich efektów. Magdalena próbowała diety 1000 kcal, diety kopenhaskiej, diety Dukana, niejedzenia słodyczy, niejedzenia po 18…
- Czasem było tak, że głodziłam się cały dzień, a potem dopadałam do lodówki i opróżniałam jej zawartość. Czułam się potem bardzo źle. Miałam wielkie wyrzuty sumienia i zerowe poczucie własnej wartości. Waga stała, hormony szalały, a ja coraz bardziej nie lubiłam siebie - przyznaje Magda.
I wtedy przypadkiem obejrzała pewien film:
- Nie pamiętam dokładnie fabuły, ale był to film o tancerkach. Jedna z bohaterek odznaczała się szczególnym talentem tanecznym, ale trener kazał jej schudnąć. Pewnego dnia podczas przerwy w treningach, zobaczyła, jak jej koleżanka z grupy je batona. “Nie boisz się, że przytyjesz i nie wystąpisz w zawodach?” - zapytała. “Coś ty! Mam na to swój sposób!”. I tak okazało się, że jej koleżanka może jeść wszystko, na co tylko ma ochotę, ale potem wymiotuje i znowu jest “czysta”. Przyznam, że ten sposób wydał mi się genialny.
Magda stwierdziła, że będzie prowadziła dietę 1000 kcal, ale jeżeli zje coś niedozwolonego, to zwymiotuje.
- Na początku robiłam to sporadycznie, potem coraz częściej i częściej. Ale nie zawsze miałam okazję to zrobić. Byłam sfrustrowana, kiedy najadłam się, myślałam, że będę mogła swobodnie pójść do łazienki, a potem okazywało się, że rodzice wrócili wcześniej do domu. Szybko doszło do tego załamanie i tym sposobem zamiast pójść na studniówkę, wylądowałam u psychiatry. Dziś myślę, że to był ostatni moment na mój ratunek.
Długie i żmudne leczenie przyniosło oczekiwany efekt. Magdzie udało się pokonać chorobę, a dziś jest bardzo przewrażliwiona na punkcie odchudzania dzieci i krytykowania ich wagi.
- Mnie się udało, bo moi rodzice w porę zareagowali. Ale ile jest takich chorych dzieci, które stają się chorymi dorosłymi? Podczas odchudzania trafiłam na forum dla bulimiczek. Na bulimię mówiło się “Panna Mia”, bo żadna z nas nie traktowała bulimi jako chorobę, ale hm… jako koleżankę? Wybawicielkę? - opowiada Magda.
“Panna Mia” dawała złudne poczucie kontroli nad własnym ciałem, ale tak naprawdę wciągała w ramiona silnego uzależnienia od jedzenia i natychmiastowego wydalania. Magda na szczęście trafiła na dobrego psychiatrę, który pokierował ją do psychoterapeuty, a ten od razu bezbłędnie zdiagnozował problem i zastosował odpowiednią terapię.
- Dziś jestem w stanie określić, czy ktoś choruje, czy nie. Jeśli ktoś zawsze po posiłku znika do toalety i dla zmyłki długo puszcza wodę, to warto go obserwować i w porę reagować. Bulimia uzależnia, a jednocześnie wykańcza psychicznie. Ja wyzdrowiałam fizycznie, ale długo zdarzało mi się, że kiedy zjadłam za dużo, w głowie rodziła się pokusa, aby się tego pozbyć. Psycholog podpowiedziała mi, że jeśli czuję się przejedzona, powinnam spisać co zjadłam, policzyć kalorie i ten posiłek spalić w inny sposób - ćwicząc. Kupiłam rower stacjonarny i zawsze, kiedy czuję się zbyt pełna, wskakuję i pedałuję. Najczęściej “za karę” robię 10 km. Wszystko notuję w zeszycie. Dzięki temu w końcu mam prawidłową wagę, a w sercu spokój - cieszy się Magda.
2. Jak pomóc dziecku w odchudzaniu?
Odchudzanie to trudny proces, który zaczyna się w głowie. Każdy, kto chociaż raz próbował jakieś diety wie, że czasem najtrudniej jest skontrolować samego siebie. Ale nam, dorosłym, łatwiej znaleźć motywację - wiemy, że robimy to dla siebie i zwykle my sami decydujemy o podjęciu walki ze zbędnymi kilogramami, bo chcemy zmieścić się w wymarzoną sukienkę, bo denerwuje nas brak kondycji, bo chcemy być zdrowi - robimy to dla siebie i swojego samopoczucia. Dziecko z kolei nie rozumie, dlaczego nie może zjeść swojego ulubionego batona czy kolacji po 21-szej, skoro jest głodne. Dziecko znaczniej trudniej odchudzić niż dorosłego, a trzeba robić to mądrze, aby nie dopuścić do zaburzeń odchudzania jak np. anoreksja czy bulimia.
- Jedną z wielu umiejętności społecznych, które dopiero kształtują się u dziecka, jest samokontrola. Dodatkowo często nadwadze czy otyłości u dzieci towarzyszy zaniżone poczucie własnej wartości, co zwykle pogarsza sytuację, bo generuje to w dziecku dodatkowe napięcie, z którym bardzo często nie umie sobie jeszcze radzić - wyjaśnie WP abcZdrowie psycholog i socjoterapeuta Agnieszka Jaworska.
Jak zatem pomóc dziecku zrzucić nadmiar kilogramów?
- Warto wziąć pod lupę samo słowo "odchudzanie". To proces, który jest określony w czasie. Idąc tym tropem możemy przyjąć, że za kilka miesięcy, czy za rok zadanie zwane odchudzaniem się skończy. A u kształtującego się człowieka, zarówno pod kątem fizycznym jak i psychicznym, warto jest przeformułować krótkofalowy proces w długofalową zmianę przyzwyczajeń żywieniowych. Mam tu na myśli zmianę stylu życia - wyjaśnia ekspert.
Psycholog podkreśla, że przy zmianie codziennych nawyków ważna jest spójność w różnych środowiskach.
- Do procesu wprowadzania nowych przyzwyczajeń, aby ta zmiana mogła zaistnieć, powinien włączyć się cały system. Chodzi o jednolitość w konsekwencji kształtowania nowego stylu życia i nawyków w sferze żywieniowej. Ważna jest regularność posiłków. Jeśli i środowisko szkolne i dom dziadków i dom rodzinny dziecka zadbają o to, by uczyć alternatyw radzenia sobie z trudnymi sytuacjami w inny sposób, niż np. podjadanie, szanse na sukces w pozbyciu się nadmiarowych kilogramów rosną - dodaje Agnieszka Jaworska.
3. "Za mamusię, za tatusia"
Rodzice bardzo często zapominają, że powinni brać czynny udział w procesie odchudzania dziecka i nie mogą zostawić ich z tym samym sobie. W dzieciństwie częściej namawiają nas do jedzenia niż je ograniczają, ale gdy dziecko niepokojąco szybko przybiera na wadze, trzeba reagować natychmiast, ale z wyczuciem. Warto zaangażować w ten proces całą rodzinę.
- Można tu jak mantrę powtarzać, że głównym błędem jest lekceważenie tego, że zmiany wymaga system całej rodziny. Pamiętam chłopca, który miał sporą nadwagę, a wychowywał się w domu, w którym obiad zjada się o 19, bo o tej porze tata wraca z pracy. Tata ma w swojej pracy sporo ruchu, mama też, a chłopiec nie dość, że do szkoły dowożony jest samochodem, to jeszcze jest zwolniony z zajęć fizycznych w szkole (przyczyną są problemy ze stawami jako wtórny skutek nadwagi), a poza nią niewiele się rusza. Obiad o tak późnej porze to przysłowiowy ”gwóźdź do trumny” w przypadku tego chłopca. Ważne, aby cała rodzina zmieniła nawyki, mimo że pozostałym jej członkom ta pora obiadu nie szkodzi - zaznacza ekspert.
Skutki nadwagi lub otyłości u dziecka często są złożone i dotykają wielu sfer życia. Zaniżona samoocena jest ”przekleństwem” funkcjonowania w społeczeństwie i grupie rówieśniczej, hamuje przed aktywnością, powoduje tłumienie własnych potrzeb.
- Podczas pracy z osobami dorosłymi borykającymi się z problemem nadwagi lub otyłości zdarzało mi się słyszeć, że jeszcze w dzieciństwie osoby te czuły się nieakceptowane także wśród najbliższych. To pchało je w stronę najszybszej gratyfikacji i natychmiastowego wyrzutu endorfin jakie można było uzyskać przez (nieraz wydawać by się mogło) niewinne przekąski między posiłkami lub zamiast nich. Nadwaga u dziecka często prowadzi do anoreksji lub bulimii w wieku nastoletnim lub dorosłym. Konieczne jest wtedy leczenie psychiatryczne, co, być może, przy zajęciu się problemem w wieku dziecięcym, byłoby do uniknięcia - zaznacza psycholog Jaworska.
Od czego zatem zacząć proces odchudzania z dzieckiem? Jak my, jako opiekunowie możemy mu pomóc, by była to naturalna zmiana, w której chce uczestniczyć, a nie (w pojęciu małoletniego) kara?
- Warto zacząć od przyznania, że problem istnieje. Potem należy dostosować rozmowę do poziomu emocjonalnego dziecka. W mojej praktyce psychologicznej w pracy z dziećmi bliska jest mi metoda bajkoterapii. U dzieci młodszych warto po nią sięgnąć, by przytoczyć na symbolach (np. zwierzątkach) problem nadwagi. Dziecku jest wtedy o wiele łatwiej przyjąć to, co go dotyczy. U dzieci starszych również stosuję metodę symboliczną, ale w przytoczeniu historii innych osób - radzi A. Jaworska.
Warto także wspomóc się poradą specjalisty i udać do psychologa. Ekspert zaznacza jednak, że taka wizyta dla dziecka może być czynnikiem mocno stresującym, dlatego na pierwszą konsultację zaprasza się samego rodzica, a w drugiej kolejności rodzica z dzieckiem i dopiero później ustala się tryb indywidualnej pracy z dzieckiem.
- Rodzice nierzadko bywają zagubieni w obliczu zmiany nawyków żywieniowych dziecka i ich samych, dlatego wsparciem może być korzystanie z usług zarówno psychologa, jak i dietetyka. Na rynku jest wiele ofert połączenia tych dwóch profesji – naprzeciw potrzeb wychodzi prężnie rozwijająca się dziedzina psychodietetyki. To połączenie dwóch ściśle powiązanych ze sobą sfer, w których próbujemy poznać i zrozumieć zarówno głód fizjologiczny jak i psychologiczny - podsumowuje psycholog.