Najgorszy alkohol na święta. Dietetyk wyjaśnia, co robi z organizmem
Święta Bożego Narodzenia w wielu domach słyną z obfitości nie tylko potraw, lecz także alkoholu. O ile w Wigilię zachowujemy wstrzemięźliwość, o tyle w pozostałe świąteczne dni alkohol leje się strumieniami. Które z trunków są szczególnie odradzane, a o których można powiedzieć, że są mniejszym złem? Dietetyczka wyjaśnia.
1. Słodkie alkohole sprzyjają cukrzycy typu 2
Polska od lat znajduje się w czołówce europejskich państw pod względem spożycia alkoholu. Z ekspertyzy sporządzonej przez Instytut Psychiatrii i Neurologii wynika, że średnie spożycie alkoholu na jednego mieszkańca w Polsce wynosi 9,4 litra, natomiast w Warszawie jest wyższe od przeciętnego o 50 proc. i wynosi średnio 13,3 litra.
Najnowsze badania przeprowadzone przez międzyrządową Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) dowodzą też, że na alkohol wydajemy coraz więcej pieniędzy. Okazuje się, że ubiegły rok był rekordowy pod względem wartości sprzedanych trunków w Polsce. Polacy przeznaczyli na alkohol niemal 45 mld zł, czyli o prawie 10 proc. więcej niż w 2020 r.
Nalewki, likiery, drinki czy miody pitne są szczególnie popularne właśnie w okresie świąteczno-noworocznym. Niestety to właśnie te rodzaje napitków są surowo oceniane przez dietetyków, zwłaszcza jeśli spożywamy je z tłustymi czy słodkimi daniami.
- Alkohol, niezależnie w jakiej formie jest spożywany, szkodzi – to trucizna, która uszkadza wątrobę, żołądek czy sprzyja rozwojowi chorób układu sercowo-naczyniowego. Co więcej, wykazuje też działanie rakotwórcze. W przypadku słodzonych alkoholi, takich jak nalewki czy likiery, oprócz szkodliwego alkoholu mamy jeszcze duże ilości cukru i innych zbędnych dodatków, które wraz z alkoholem bardzo niekorzystnie oddziałują na nasz organizm – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dietetyczka mgr Klaudia Ruszkowska.
- Słodkie likiery czy drinki znacznie zwiększają i przyspieszają wzrost glukozy we krwi. Połączenie alkoholu i cukru sprawia, że wzrost glukozy będzie dużo wyższy. Może doprowadzić to do insulinooporności, powszechnego zaburzenia metabolicznego, które zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy typy 2 oraz otyłości brzusznej – dodaje dietetyczka.
2. Grzane wino i piwo rozgrzewają tylko pozornie
Podczas świąt dużą popularnością cieszy się także grzane wino, "herbata z prądem", wiśniówka na gorąco czy grzane piwo. I choć po takich trunkach bardzo szybko robi się ciepło, nie jest to najlepsza metoda na ogrzanie się po świątecznym spacerze.
- Alkohol tak naprawdę nie rozgrzewa organizmu, tylko sprawia, że naczynia krwionośne szybko się rozszerzają, co sprawia wrażenie ciepła. To bardzo podstępne uczucie, ponieważ ciało po spożyciu alkoholu wychładza się, co w skrajnych sytuacjach może okazać się niebezpieczne – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Hanna Stolińska, dietetyk.
Jak tłumaczy ekspertka, w wyniku rozszerzenia się naczyń krwionośnych po chwilowym uczuciu ciepła, organizm zaczyna się wychładzać. Szacuje się, że średnio 50 gramów wypitego alkoholu obniża temperaturę ciała nawet o pół stopnia. Spożywanie dużych ilości alkoholu sprawia, że zimno nie jest w ogóle odczuwane, ale jednocześnie organizm traci je w dużej ilości. Wówczas mogą pojawić się np. rumieńce na policzkach. Błędna ocena sytuacji przez nasz organizm może przyczynić się do hipotermii (nadmiernego wychłodzenia) oraz odmrożeń.
- Fałszywe uczucie ciepła pojawia się zwłaszcza wtedy, kiedy pijemy takie trunki na zewnątrz np. podczas zimowego spaceru. Pozorne ciepło sprawia, że tracimy orientację co do realnej temperatury i kiedy długo przebywamy na mrozie, może dojść do zagrażającego życiu wychłodzenia. Poza tym nie wolno zapominać, że podgrzewany alkohol jest tak samo niezdrowy, jak ten zimny. Pity często może zwiększyć ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2, uszkodzić wątrobę, doprowadzić do choroby niedokrwiennej serca, a nawet przyczynić się do przedwczesnej śmierci – dodaje dr Stolińska.
Dietetyczka Kinga Głaszewska zwraca także uwagę na kaloryczność alkoholu. Jak wyjaśnia, kilka kieliszków ulubionego drinka to odpowiednik pełnowartościowego posiłku.
- Alkohol jest wysokokaloryczny, przykładowo 500 ml piwa to ok. 250 kcal. To całkiem sporo, jeśli chodzi o napoje. Dwa piwa to równowartość takiego porządnego śniadania – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dietetyczka.
Ekspertka dodaje, że oprócz tego popijaniu alkoholu towarzyszy podjadanie, bo pobudza on łaknienie. W tym wypadku, jak zaznacza dietetyczka, nietrudno o nadwyżkę energetyczną, która jest przyczyną przybierania na wadze.
- Mamy obecnie plagę insulinooporności i cukrzycy, dlatego jeśli ktoś chce się napić alkoholu, najlepiej, aby wybrał inne napoje niż słodkie drinki czy piwo, które również ma w sobie dużo cukru. Ponadto kolorowe alkohole, zwłaszcza te z niebieskimi, czerwonymi czy zielonymi barwnikami, mogą szczególnie niekorzystnie wpływać na nasz organizm. Są to bowiem barwniki syntetyczne, będące zróżnicowaną grupą związków chemicznych, które nierzadko szkodliwie wpływają na przewód pokarmowy. Te drinki charakteryzują się także wysoką zawartością alkoholu, co w połączeniu ze sztucznymi barwnikami może skutkować zatruciem. Mieszanka alkoholów może także niekorzystnie odbić się na naszej wątrobie – precyzuje Głaszewska.
3. Nie tylko alkohol zawiera cukier
- Alkoholami, które w mniejszym stopniu będą szkodzić, są m.in. wino wytrawne, wódka czy gin. Niezwykle ważne jest też to, czym popijamy takie alkohole. Najlepiej, aby była to woda z cytryną lub pomarańczą. Jeśli jednak ktoś nie umie zrezygnować z soków lub napojów słodzonych, warto, aby rozcieńczał je wodą, aby to stężenie cukru było jak najmniejsze – radzi mgr Ruszkowska.
Dietetyczka podkreśla, że spożywanie alkoholu z tłustymi daniami czy słodkimi deserami jest najgorszym połączeniem dla naszego organizmu, ponieważ znacznie obciąża pracę wątroby i żołądka.
- Dlaczego jest to najgorsze zestawienie? Warto byłoby się postawić na miejscu takiej wątroby, która dostaje kopa w postaci alkoholu, który musi zmetabolizować, a jest to dla niej trucizna, której trzeba się pozbyć. Dodatkowo obciążamy ją tłustymi i ciężkostrawnymi potrawami. Wątroba w dużej mierze odpowiada za poprawne trawienie i metabolizowanie, więc serwując jej takie połączenie, sprawiamy, że detoksykacja jest trudniejsza. Trzeba wytworzyć znacznie więcej żółci, co "kosztuje" nie tylko wątrobę, ale cały układ pokarmowy – precyzuje Klaudia Ruszkowska.
- Cukier w napojach alkoholowych i deserach doprowadza do wahań glukozy i insuliny, co zwiększa ryzyko hipoglikemii. Jest to szczególnie niebezpieczne dla osób z cukrzycą oraz chorobami układu krążenia – dodaje Ruszkowska.
Właśnie dlatego dietetyczka zaleca umiar zarówno w piciu alkoholu, jak i spożywaniu świątecznych dań. Tym, którzy jednak przesadzą ze świątecznymi smakołykami, zaleca napary, które wspomogą odciążyć wątrobę.
- Dobrym rozwiązaniem będzie mięta, ostropest, pokrzywa czy mniszek lekarski. Natomiast w przypadku picia alkoholu najważniejsze jest zachowanie umiaru – kończy ekspertka.
Katarzyna Gałązkiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl