Trwa ładowanie...

Wojna w Ukrainie wpłynie na polskiego konsumenta. Produkty z olejem palmowym mogą zalać rynek

 Karolina Rozmus
15.04.2022 19:41
Problemy z dostępnością niektórych surowców, w tym oleju słonecznikowego
Problemy z dostępnością niektórych surowców, w tym oleju słonecznikowego (Getty Images)

Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) opublikowała niepokojący komunikat. Wojna w Ukrainie ma wpływ także na polski przemysł spożywczy z uwagi na problemy z dostawami niektórych artykułów, zwłaszcza oleju słonecznikowego. W zamian w wielu produktach pojawi się olej palmowy? Być może, a co więcej, możemy nawet tego nie zauważyć na etykiecie.

spis treści

1. Jak wojna wpływa na przemysł spożywczy?

Państwa należące do Unii Europejskiej, w tym Polska, zawiadomiły Komisję Europejską o trudnościach wynikających z konfliktu w Ukrainie. Producenci zgłaszali braki oleju słonecznikowego, ale obawy dotyczą wielu produktów rolnych. W tym oczywiście zbóż w związku z zatrzymaniem ukraińskiego eksportu drogą morską. Analiza Departamentu Analiz Ekonomiczny PKO Banku Polskiego wykazała, że "ograniczona dostępność środków do produkcji w Ukrainie (nawozów, paliw) może wpłynąć negatywnie na i tak napięte już bilanse zbóż oraz produktów oleistych na świecie".

Jednocześnie klaruje się kolejny problem: co ze zbiorami i produkcją w kolejnych sezonach?

Zobacz film: "Szkodliwy olej palmowy"

- Wysiew pszenicy to okres lutego i marca, a to się z wiadomych względów nie zadziało. Spodziewam się wielu problemów. Będą pewnie inni dostawcy niż z Ukrainy, ale mimo to w rynek piekarniczy wojna na pewno mocno uderzy – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie Agnieszka Piskała-Topczewska, dietetyk i certyfikowany przez Instytut Psychoimmunologii Wojciecha Eichelbergera diet coach i dodaje, że ceny pieczywa z pewnością poszybują w górę.

Do tego "może dojść do dużej rewolucji, jeśli chodzi o to, jakie pieczywo Polacy będą musieli jeść", przyznaje ekspertka.

- W pewnym momencie może pojawić się konieczność zastąpienia pszenicy innym zbożem albo przerzucimy się na spożywanie np. pieczywa żytniego. Do niego dotychczas podchodziliśmy dość ostrożnie – Polacy wiedzieli, że jest zdrowsze, ale niekoniecznie chcieli je kupować. Jeśli jednak chleb pszenny będzie kosztował dziewięć złotych, a żytni – pięć, to może przez przypadek zmienimy swoje nawyki żywieniowe – dodaje Agnieszka Piskała-Topczewska.

2. Olej palmowy w zamian za słonecznikowy?

Niedostępność surowca oznacza konieczność zastąpienia go, a co za tym idzie – wprowadzenia zmian na etykiecie. To nie jest proste, w związku z czym Komisja Europejska dopuszcza pewną elastyczność w oznakowaniu produktów spożywczych z zachowaniem odpowiedniego bezpieczeństwa, zwłaszcza w przypadku potencjalnych alergenów.

IJHARS wskazuje możliwe sposoby umieszczenia nowych informacji, np. dodatkowa naklejka na produkcie, komunikat podawany w sklepach czy wywieszenie w nich plakatów informujących o zmianie oleju słonecznikowego w składzie na rzepakowy, sojowy, palmowy czy oliwę z oliwek.

W przypadku oleju palmowego taka zmiana musi zostać odnotowana w sytuacji, gdy zawartość oleju palmowego wzrasta wagowo o co najmniej 10 proc. masy wyrobu końcowego (o 10 g/100 g wyrobu końcowego).

Czy konsumenci mają powody do obaw? Czy tam, gdzie znajdował się olej słonecznikowy, teraz będzie dodawany olej palmowy? Agnieszka Piskała-Topczewska mówi, że w Polsce olej słonecznikowy jest rzadziej spotykany, bo my "stoimy murem za oliwą Północy, czyli za olejem rzepakowym". Ekspertka przyznaje, że możliwe, że to on znajdzie się częściej w produktach, do których wcześniej producent dodawał olej słonecznikowy.

Jednak niewykluczone, że olej palmowy, z uwagi na pewne atuty, także znajdzie się częściej i w większych niż dotychczas ilościach w produktach spożywczych.

- Po pierwsze dlatego, że jest stosunkowo niedrogi, a po drugie to olej, który sprawdza się bardzo dobrze w procesach technologicznych. Najczęściej jest stosowany ze względu na stabilność temperaturową, ale też neutralność smaku. Trudno byłoby zrobić czekoladę na oleju słonecznikowym, bo w temperaturze pokojowej "popłynęłaby", a z dodatkiem tłuszczów stałych pochodzenia odzwierzęcego miałaby określony smak. Olej palmowy stabilizuje konsystencję i nie wpływa na smak – tłumaczy ekspertka.

3. Jedyny niezdrowy tłuszcz roślinny to olej palmowy

Olej palmowy, pozyskiwany z nasion lub miąższu olejowca gwinejskiego, czyli palmy oleistej, to tłuszcz roślinny. Jednak w odróżnieniu od pozostałych tłuszczów roślinnych nie sprzyja naszemu zdrowiu.

Olej palmowy nie sprzyja naszemu zdrowiu
Olej palmowy nie sprzyja naszemu zdrowiu (Getty Images)

- Zdrowe są tłuszcze nienasycone, czyli te, które w temperaturze pokojowej mają konsystencję płynną – oleje i oliwy pochodzące z roślin. Jest też wyjątek, który potwierdza tę regułę, czyli jeden tłuszcz zwierzęcy – tran rybi – który jest tłuszczem zdrowym. On także ma postać płynną – tłumaczy dietetyczka.

Z drugiej strony mamy tłuszcze nasycone o udowodnionym negatywnym wpływie na organizm ludzki.

- Niezdrowe, czyli te, które podnoszą ryzyko chorób układu krążenia, są tłuszcze nasycone pochodzenia zwierzęcego, jak smalec, masło, tłuszcz obecny w mleku czy śmietanie, tłuszcz na mięsie. Wyjątkiem potwierdzającym tę regułę jest jeden niezdrowy tłuszcz roślinny. To właśnie olej palmowy, który w temperaturze pokojowej wygląda jak masło czy smalec – mówi ekspertka i dodaje: - Nadmierne spożywanie oleju palmowego zwiększa drastycznie ryzyko wysokiego poziomu cholesterolu i odkładania się blaszki miażdżycowej.

Agnieszka Piskała-Topczewska alarmuje, że w Polsce aż 16 mln osób ma problem z podwyższonym poziomem cholesterolu i szczególnie to one powinny unikać oleju palmowego.

Dotychczas nie było to łatwe, bo producenci dodawali go nie tylko do wspomnianych już czekolad, ale wielu ciast i ciastek oraz innych słodyczy, lodów, zup w proszku, fast foodów, gotowych dań, płatków śniadaniowych, chipsów, a nawet do niektórych mrożonych zup i warzyw czy mieszanek mlekozastępczych dla niemowląt. Teraz uniknięcie tego tłuszczu może być jeszcze trudniejsze, a co gorsza – większość Polaków nawet nie odnotuje żadnej zmiany w składzie.

- Biorąc pod uwagę, że tylko 12 proc. Polaków czyta etykiety, to jest spora szansa, że umknie to ich uwadze. Najczęściej na etykiecie szukamy informacji o terminie przydatności do spożycia, skład nas niekoniecznie interesuje – stwierdza ekspertka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze