Picie grozi rakiem przełyku. Wychładza organizm, sprzyja cukrzycy
Polacy chętnie sięgają po grzańca, gdy temperatury spadają. Jednak wbrew pozorom wcale nie rozgrzewa i nie pomaga w sezonowych infekcjach. Wręcz przeciwnie - wychładza, podnosi poziom glukozy i generuje kaca.
1. Podstępnie wychładza i jest bombą kaloryczną
Grzaniec to ciepły napój na bazie alkoholu – piwa, czerwonego lub białego wina, niekiedy cydru z dodatkiem soku owocowego lub syropu, miodu bądź cukru i korzennych przypraw. Jest elementem tradycji bożonarodzeniowej wielu krajów europejskich, w Polsce chętnie raczymy się nim od pierwszych chłodniejszych dni.
Ma rozgrzewać, leczyć sezonowe infekcje, wreszcie koić nerwy i ułatwiać zasypianie. Z uwagi na obecność owoców cytrusowych, bądź soku malinowego ma wspierać odporność i być źródłem cennych witamin i polifenoli. Czy picie grzańca rzeczywiście może przynieść nam zdrowotne korzyści? Z takim twierdzeniem stanowczo nie zgadza się dr nauk o zdrowiu Hanna Stolińska.
- Alkohol ma niekorzystne działanie na organizm w wielu aspektach. Nie tylko uszkadza narządy, takie jak wątroba czy mózg, może też zaburzać pracę serca, wchłanianie witamin, a także zakłócać działanie układu immunologicznego. Absolutnie nie traktujmy go jak lekarstwa na żaden problem zdrowotny – apeluje dietetyk kliniczny w rozmowie z WP abcZdrowie.
To właśnie dietetycy najczęściej alarmują, że alkohol sprzyja cukrzycy typu 2, nadwadze i otyłości, ma wpływ na odkładanie się tłuszczu trzewnego.
Lekarze często ostrzegają przed piciem niepozornego piwa. Choć nie ma słodkiego smaku, jest źródłem węglowodanów prostych, w tym maltozy. Dlatego indeks glikemiczny piwa jasnego wynosi aż 110 i 120 w przypadku piw ciemnych. Dla porównania wino półsłodkie ma indeks 50, a mocne alkohole jak wódka – 0. Jeśli do grzańca na piwie dodamy miód lub cukier, syrop czy sok malinowy, cukier waniliowy lub żółtko jajka, to indeks glikemiczny dodatkowo wzrośnie.
- Grzańce na bazie piwa mają horrendalnie wysoki indeks glikemiczny oraz kaloryczność. Jeden grzaniec może mieć dwukrotnie więcej kalorii niż piwo "czyste", czyli co najmniej 500 kcal – mówi dr Stolińska.
Z uwagi na zawartość alkoholu i cukru wcale nie poprawia odporności i nie przynosi ulgi w objawach choroby. Tłumi odpowiedź układu immunologicznego i wychładza organizm. Na pewno nie będzie ogrzewał podczas spaceru po Krupówkach, na górskim stoku czy w czasie przeziębienia przebiegającego z dreszczami i uczuciem zimna.
- Efekt rozgrzewający grzańca wynika z tego, że jest napojem ciepłym, ale z powodu obecności etanolu ten efekt jest krótkotrwały i złudny. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, przez co ciepło szybciej ucieka z organizmu, co sprawia, że grzaniec nie tylko nie jest dobrym rozwiązaniem, ale wręcz może być szkodliwy, jeśli będziemy się nim raczyć bez ograniczeń, zwłaszcza na dworze w zimne, mroźne noce.
Szacuje się, że 50 g alkoholu może obniżać temperaturę ciała nawet o pół stopnia, jednocześnie etanol zaburza odczuwanie zimna. Raczenie się grzańcami podczas zimowego kuligu, spaceru po Krupówkach czy wieczornej imprezy może być niebezpieczne.
Z uwagi na połączenie alkoholu i wysokiej temperatury napoju grzaniec może to sprzyjać kancyrogenezie. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem już w 2016 roku informowała, że spożywanie napojów o temperaturze powyżej 65 stopni Celsjusza może sprzyjać rakowi przełyku. Wzmocniony efekt daje połączenie gorącego napoju z alkoholem czy papierosami.
2. Grzane wino zdrowszą alternatywą?
Czy można jednak mówić o mniejszym złu w postaci bogatego w przeciwutleniacze czerwonego wina?
- Szereg badań na przestrzeni lat wskazywał, że wino nie jest szkodliwym alkoholem. Niektóre z nich sugerowały, że jego picie może wydłużać życie. Ta wiedza została zweryfikowana i dziś stanowisko Towarzystwa Kardiologicznego jest jasne. Alkohol to substancja szkodliwa. Nie ma alkoholu, który miałby pozytywny wpływ na zdrowie. Dotyczy to również czerwonego wytrawnego wina, choć ono w niewielkich ilościach uznawane jest za substancję o neutralnym wpływie na organizm – podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Ewa Uścińska, kardiolog i internista.
Najnowsze badanie, które ukazało się w "Scientific Reports", sugeruje, że czerwone wino może jednak nawet w małych ilościach powodować wyjątkowo nieprzyjemne dolegliwości. Badacze odkryli, że obecne w winie polifenole, a konkretnie kwercetyna, utrudniają metabolizowanie alkoholu. Wiążąc się z nim, tworzą związek o nazwie glukuronid kwercetyny, skutkiem czego jest kumulowanie się toksyn w organizmie. Ma to tłumaczyć, dlaczego niektórzy już po jednej lampce odczuwają ból głowy.
Dr Stolińska przyznaje, że to niejedyny powód, który przyczynia się do złego samopoczucia po lampce lub dwóch wina. - Wino jest również bogate w histaminę, dlatego dla osób uczulonych, a tych jest niemało, parę lampek grzańca może się kończyć bólem głowy czy migreną, katarem czy nawet świądem skóry – mówi.
Dodaje, że grzane wino ma mniej kalorii niż piwo, wciąż jednak nie jest napojem niskokalorycznym. Jedna lampka to średnio ok. 120 kcal, a lampka grzańca może mieć 240 kcal. - Porcja o pojemności 150 ml rzadko zaspokaja nasz apetyt na ten trunek, więc rzadko też na jednej lampce się kończy. Cukier obecny w grzańcu i aromatyczne dodatki generują apetyt na więcej. Nietrudno się domyślić, że sprzyja to odkładaniu się tkanki tłuszczowej - wyjaśnia.
- Polacy tyją na potęgę, więc nie ma co bagatelizować i nie doceniać negatywnego działania tej jednej, dwóch czy trzech lampek grzanego wina. Cukrzyca, insulinooporność, stłuszczenie narządów, w tym wątroby to kolejne konsekwencje folgowania sobie nie tylko w jedzeniu, ale też w piciu. Cukier robi swoje, a tutaj pijemy go dużo, bo możemy znacznie więcej przyswoić z napojem niż z jedzeniem – mówi wprost dr Stolińska.
Przestrzega również przed obecnymi na sklepowych półkach winami typu "grzaniec", które wystarczy podgrzać. - Dawka cukru jest tam potężna, to dosłownie ulepek, także za sprawą miodu, smakowych syropów na bazie syropu glukozowo-fruktozowego i innych dodatków smakowych. Może też zawierać siarczany czy konserwanty jak benzoesan sodu czy sorbinian potasu, jeśli kupujemy wino typu "grzaniec" w sklepie.
- Co więcej, nie mamy pojęcia, ile zawiera cukru, bo producent nie ma obowiązku podawać kaloryczności w przypadku alkoholi. Dlatego absolutnie nie powiedziałabym, że to zdrowy napój – kwituje.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl