Trwa ładowanie...

Picie grozi rakiem przełyku. Wychładza organizm, sprzyja cukrzycy

 Karolina Rozmus
25.11.2023 09:52
Pijasz, by się rozgrzać? "Absolutnie nie traktujmy go jak lekarstwa"
Pijasz, by się rozgrzać? "Absolutnie nie traktujmy go jak lekarstwa" (Getty Images)

Polacy chętnie sięgają po grzańca, gdy temperatury spadają. Jednak wbrew pozorom wcale nie rozgrzewa i nie pomaga w sezonowych infekcjach. Wręcz przeciwnie - wychładza, podnosi poziom glukozy i generuje kaca.

spis treści

1. Podstępnie wychładza i jest bombą kaloryczną

Grzaniec to ciepły napój na bazie alkoholu – piwa, czerwonego lub białego wina, niekiedy cydru z dodatkiem soku owocowego lub syropu, miodu bądź cukru i korzennych przypraw. Jest elementem tradycji bożonarodzeniowej wielu krajów europejskich, w Polsce chętnie raczymy się nim od pierwszych chłodniejszych dni.

Ma rozgrzewać, leczyć sezonowe infekcje, wreszcie koić nerwy i ułatwiać zasypianie. Z uwagi na obecność owoców cytrusowych, bądź soku malinowego ma wspierać odporność i być źródłem cennych witamin i polifenoli. Czy picie grzańca rzeczywiście może przynieść nam zdrowotne korzyści? Z takim twierdzeniem stanowczo nie zgadza się dr nauk o zdrowiu Hanna Stolińska.

- Alkohol ma niekorzystne działanie na organizm w wielu aspektach. Nie tylko uszkadza narządy, takie jak wątroba czy mózg, może też zaburzać pracę serca, wchłanianie witamin, a także zakłócać działanie układu immunologicznego. Absolutnie nie traktujmy go jak lekarstwa na żaden problem zdrowotny – apeluje dietetyk kliniczny w rozmowie z WP abcZdrowie.

Zobacz film: "Z Ludzką Twarzą: Alkohol wyniszcza nie tylko wątrobę"

To właśnie dietetycy najczęściej alarmują, że alkohol sprzyja cukrzycy typu 2, nadwadze i otyłości, ma wpływ na odkładanie się tłuszczu trzewnego.

Lekarze często ostrzegają przed piciem niepozornego piwa. Choć nie ma słodkiego smaku, jest źródłem węglowodanów prostych, w tym maltozy. Dlatego indeks glikemiczny piwa jasnego wynosi aż 110 i 120 w przypadku piw ciemnych. Dla porównania wino półsłodkie ma indeks 50, a mocne alkohole jak wódka – 0. Jeśli do grzańca na piwie dodamy miód lub cukier, syrop czy sok malinowy, cukier waniliowy lub żółtko jajka, to indeks glikemiczny dodatkowo wzrośnie.

- Grzańce na bazie piwa mają horrendalnie wysoki indeks glikemiczny oraz kaloryczność. Jeden grzaniec może mieć dwukrotnie więcej kalorii niż piwo "czyste", czyli co najmniej 500 kcal – mówi dr Stolińska.

Z uwagi na zawartość alkoholu i cukru wcale nie poprawia odporności i nie przynosi ulgi w objawach choroby. Tłumi odpowiedź układu immunologicznego i wychładza organizm. Na pewno nie będzie ogrzewał podczas spaceru po Krupówkach, na górskim stoku czy w czasie przeziębienia przebiegającego z dreszczami i uczuciem zimna.

- Efekt rozgrzewający grzańca wynika z tego, że jest napojem ciepłym, ale z powodu obecności etanolu ten efekt jest krótkotrwały i złudny. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, przez co ciepło szybciej ucieka z organizmu, co sprawia, że grzaniec nie tylko nie jest dobrym rozwiązaniem, ale wręcz może być szkodliwy, jeśli będziemy się nim raczyć bez ograniczeń, zwłaszcza na dworze w zimne, mroźne noce.

Szacuje się, że 50 g alkoholu może obniżać temperaturę ciała nawet o pół stopnia, jednocześnie etanol zaburza odczuwanie zimna. Raczenie się grzańcami podczas zimowego kuligu, spaceru po Krupówkach czy wieczornej imprezy może być niebezpieczne.

Z uwagi na połączenie alkoholu i wysokiej temperatury napoju grzaniec może to sprzyjać kancyrogenezie. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem już w 2016 roku informowała, że spożywanie napojów o temperaturze powyżej 65 stopni Celsjusza może sprzyjać rakowi przełyku. Wzmocniony efekt daje połączenie gorącego napoju z alkoholem czy papierosami.

Grzaniec to bomba kaloryczna, która wcale nie rozgrzeje w zimne dni
Grzaniec to bomba kaloryczna, która wcale nie rozgrzeje w zimne dni (Pixabay)

2. Grzane wino zdrowszą alternatywą?

Czy można jednak mówić o mniejszym złu w postaci bogatego w przeciwutleniacze czerwonego wina?

- Szereg badań na przestrzeni lat wskazywał, że wino nie jest szkodliwym alkoholem. Niektóre z nich sugerowały, że jego picie może wydłużać życie. Ta wiedza została zweryfikowana i dziś stanowisko Towarzystwa Kardiologicznego jest jasne. Alkohol to substancja szkodliwa. Nie ma alkoholu, który miałby pozytywny wpływ na zdrowie. Dotyczy to również czerwonego wytrawnego wina, choć ono w niewielkich ilościach uznawane jest za substancję o neutralnym wpływie na organizm – podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Ewa Uścińska, kardiolog i internista.

Najnowsze badanie, które ukazało się w "Scientific Reports", sugeruje, że czerwone wino może jednak nawet w małych ilościach powodować wyjątkowo nieprzyjemne dolegliwości. Badacze odkryli, że obecne w winie polifenole, a konkretnie kwercetyna, utrudniają metabolizowanie alkoholu. Wiążąc się z nim, tworzą związek o nazwie glukuronid kwercetyny, skutkiem czego jest kumulowanie się toksyn w organizmie. Ma to tłumaczyć, dlaczego niektórzy już po jednej lampce odczuwają ból głowy.

Dr Stolińska przyznaje, że to niejedyny powód, który przyczynia się do złego samopoczucia po lampce lub dwóch wina. - Wino jest również bogate w histaminę, dlatego dla osób uczulonych, a tych jest niemało, parę lampek grzańca może się kończyć bólem głowy czy migreną, katarem czy nawet świądem skóry – mówi.

Dodaje, że grzane wino ma mniej kalorii niż piwo, wciąż jednak nie jest napojem niskokalorycznym. Jedna lampka to średnio ok. 120 kcal, a lampka grzańca może mieć 240 kcal. - Porcja o pojemności 150 ml rzadko zaspokaja nasz apetyt na ten trunek, więc rzadko też na jednej lampce się kończy. Cukier obecny w grzańcu i aromatyczne dodatki generują apetyt na więcej. Nietrudno się domyślić, że sprzyja to odkładaniu się tkanki tłuszczowej - wyjaśnia.

- Polacy tyją na potęgę, więc nie ma co bagatelizować i nie doceniać negatywnego działania tej jednej, dwóch czy trzech lampek grzanego wina. Cukrzyca, insulinooporność, stłuszczenie narządów, w tym wątroby to kolejne konsekwencje folgowania sobie nie tylko w jedzeniu, ale też w piciu. Cukier robi swoje, a tutaj pijemy go dużo, bo możemy znacznie więcej przyswoić z napojem niż z jedzeniem – mówi wprost dr Stolińska.

Przestrzega również przed obecnymi na sklepowych półkach winami typu "grzaniec", które wystarczy podgrzać. - Dawka cukru jest tam potężna, to dosłownie ulepek, także za sprawą miodu, smakowych syropów na bazie syropu glukozowo-fruktozowego i innych dodatków smakowych. Może też zawierać siarczany czy konserwanty jak benzoesan sodu czy sorbinian potasu, jeśli kupujemy wino typu "grzaniec" w sklepie.

- Co więcej, nie mamy pojęcia, ile zawiera cukru, bo producent nie ma obowiązku podawać kaloryczności w przypadku alkoholi. Dlatego absolutnie nie powiedziałabym, że to zdrowy napój – kwituje.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze