Cała prawda o białku w diecie
Jednym z uznawanych za najważniejszych składników zdrowej diety jest białko, które stanowi element budulcowy każdej z komórek naszego ciała. Jakość i ilość białka w codziennym jadłospisie jest jednym z częściej podejmowanych zagadnień dotyczących wartościowego żywienia, co jest istotne zwłaszcza dla osób aktywnych i dbających o linię. Temat ten podejmuje w swojej książce „Dieta dobrych produktów” lekarz medycyny Ewa Bednarczyk-Witoszek, która formułuje kilka zasad dotyczących ich spożywania.
Najczęściej zadawane pytanie, nierozerwalnie związane z każdą dietą, dotyczy jej składników jakościowych i ilościowych. W dietetyce wszyscy podejmują problem wysokości dobowej dawki białka. Zalecenie sztywno określonej ilości białka dla osoby jadającej codziennie mięso oraz identycznie zalecenie wagowe dla osoby wykorzystującej białko z nasion jest błędne. Uznajemy, że dawka białka ma być skorelowana z masą ciała. Czy słusznie? I tak, i nie.
Na przykład zdarza się, że komuś wyraźnie szkodzi nawet pół jajka, plaster sera lub kawałek śledzia lub wieprzowiny. Nie każde białko jest bezpieczne dla każdego człowieka, każdy ma właściwą dla siebie tolerowaną dawkę różnych rodzajów białka. Jednej osobie potrzebna jest dziennie większa ilość jaj, drugiej większa ilość sera/śmietany, trzeciej większa ilość mięsa, kolejna z korzyścią dla zdrowia wykorzystuje białka ryb i owoców morza, a kolejna z roślin oleistych (słonecznik, pestki dyni, len, migdały, orzechy laskowe, orzechy włoskie, orzechy ziemne, pistacje, mak, soja itd.) bądź produkty bogatobiałkowe roślinne o mniejszej zawartości tłuszczu (groszek zielony, fasolka szparagowa, bób, soczewica, ciecierzyca, soja).
Zapotrzebowanie na rodzaj białka jest indywidualne i inne każdego dnia. Warto zachować różnorodność w zakresie białek – codziennie spożywając inny jego rodzaj. Bywają wyjątki – osoby silnie uwikłane w pieczywo i zboża przy odstawianiu go bardziej i długotrwale łakną „dobrych, pełnowartościowych” białek – jaj i mięsa. Nie ma wtedy przeszkody, by jadały je przez jakiś czas codziennie, aż do znudzenia.
Stwierdzenia typu: „Pij mleko, będziesz wielki”, „Pij mleko, będziesz kaleką”, „Od jogurtu się chudnie”, „Ryby są zdrowe”, „Żółtka to najlepsze białko”, „Mięso gnije w jelitach” to prawdy połowiczne. Poniżej przytoczę kilka zasad.
Nie wpadaj w nałogi jedzenia codziennie produktów mlecznych. Co jakiś czas rób od nich co najmniej 72-godzinne (3-dniowe) przerwy. Z każdego nawyku (później nałogu) rozwijać się będzie zapalenie, czyli choroba. Chcąc wyjść z nałogu, należy spodziewać się na 3 dobę reakcji z odstawienia. Pojawia sie ona zawsze gdy jesteśmy zbytnio uwikłani w produkty mleczne, zboża (glutenowe i bezglutenowe) i owoce.
Nie spożywaj mleka czy produktów mlecznych, gdy nie masz na nie ochoty, a jeśli już jesz – delektuj się nimi, dzięki temu właściwie dobierzesz dawkę. Jogurt czy kefir pity codziennie (nawet na diecie 1000 kalorii) może być przyczyną braku utraty wagi, ponieważ alergen/nietolerant białka mlecznego powoduje „nabieranie wody” i utrudnia chudnięcie.
Ryby i owoce morza nie dla każdego są zdrowe – dla części osób są potężnym alergenem, dla innych tylko histaminouwalniaczem, blokują wtedy możliwość wyleczenia się z jakiejkolwiek choroby, czyli ze stanu zapalnego naczyń o do-wolnym umiejscowieniu. […] Ryby i owoce morza będąc silnym alergenem chronią zatem inicjację procesu nowotworowego. 'Przesuwają' w ten sposób reakcje z odpowiedzi 'starczych' do odpowiedzi immunologicznych jakie mają osoby młode.
Łączenie w posiłkach w ciągu dnia białek jaj i białka innego produktu (np. śmietany) może wprowadzać w błąd co do ich rodzaju. Nie są to dwa rodzaje białek, lecz trzy (białko jaja, białko w żółtku jaja, białka mleczne), co zazwyczaj nie jest zauważane. Powszechnie traktujemy jajo jako pokarm składający się z żółtka i białka, a więc z jednego rodzaju białka. Tak więc śmietanę i żółtka jadane w ciągu jednego dnia należy traktować jako dwa białka na dobę, natomiast śmietanę i całe jajo już jako trzy.
Kolejność wybranych dni białkowych jest dowolna – można zastosować dzień z krewetkami, dzień z orzechami włoskimi, po czym dzień ze śledziami, a po nich dzień z pistacjami jako białkiem czy dzień z fasolką szparagową, tahiną, lnem. Jest to metoda uwolnienia organizmu od codziennie jadanych „dobrych białek zwierzęcych” (wieprzowiny, żółtek, produktów mlecznych). Odciąża nadużywany dotąd szlak metaboliczny właściwy dla białek zwierzęcych.
„Mięso gnije w jelitach” – tak i nie. Jeżeli mamy na nie ochotę co dzień – oznacza to, że codziennie jadamy substancję nam niepotrzebną, implikującą tak duże zapotrzebowanie na nie lub przeholowaliśmy kiedyś z węglowodanami. Produkty bogatobiałkowe zwierzęce starają się „leczyć”, jak mogą. Zweryfikuj substancję szkodliwą, [...], zastosuj jeden rodzaj produktu białkowego dobowo, a zmniejszy się twoje zapotrzebowanie na mięso.
Jeżeli po produkcie białkowym roślinnym zauważasz problem, oznacza to duże przedawkowanie w zakresie produktów białkowych zwierzęcych i/lub po prostu to białko roślinne ci szkodzi. Im wcześniej występuje objaw po białku roślinnym, tym większe mamy uwikłanie w jakieś białka zwierzęce i/lub po prostu to białko bardzo ci szkodzi.
Zasada zastosowania jednego rodzaju białka na dobę (rozdział 3 DDP) i dodane w tym dniu węglowodany i tłuszcze z listy Diety Dobrych Produktów obniża stężenie homocysteiny, normalizuje dobry i zły cholesterol i utrzymuje potas na górnej granicy normy we krwi chroniąc w ten sposób przed starzeniem się. Ci, którzy mają potas na górnej granicy normy mają jadać produkty zawierające go mniej.
Fragment książki Ewy Bednarczyk-Witoszek „Dieta dobrych produktów”, wydawnictwo KOS