Najlepsze i najgorsze ryby. "Wiadrami dodaje się antybiotyki i hormony wzrostu"
Ryba z nadmorskiej smażalni to niemal obowiązek podczas urlopu nad Bałtykiem. Problem w tym, że Polacy często wybierają źle, szkodząc swojemu zdrowiu. Czym się więc kierować, by uniknąć zatrucia i nie popsuć sobie wakacji?
1. Najlepszy wybór nad morzem
Kiedy tylko zaczynają się wakacje, sanepid ma pełne ręce roboty, kontrolując lokale gastronomiczne. W ostatni weekend mandaty posypały się w województwie zachodniopomorskim. Podczas kontroli wykryto m.in. brak badań u pracowników czy zardzewiałe półki w lodówce. Dlatego jadąc na urlop, trzeba zwracać uwagę na to, gdzie i co jemy i przestrzegać zasad higieny.
Potencjalne zatrucia pokarmowe to jednak niejedyny problem, bo ryzyko dla zdrowia może być znacznie szersze.
W bogatej ofercie nadmorskich smażalni i restauracji znajdziemy znacznie więcej propozycji niż tylko dorsza, śledzia czy flądrę, powszechnie kojarzone z wakacjami nad polskim morzem. W samym Bałtyku pływa znacznie więcej gatunków, a zamówić możemy także ryby słodkowodne i hodowlane. Jak się w tym nie pogubić i wybrać mądrze, nie tylko pod kątem smaku, ale przede wszystkim zdrowia?
- Wybierajmy ryby, które żyją krótko, czyli dorsza czy flądrę, która dodatkowo jest rybą niskodenną, więc jest w mniejszym stopniu narażona na przenikanie dużych ilości substancji toksycznych do mięsa - radzi w rozmowie z WP abcZdrowie Agnieszka Piskała-Topczewska, dietetyk, diet coach i założycielka NutritionLab.
Zaznacza, że bez obaw możemy też sięgać po śledzia, makrelę i sardynki. Warto mieć świadomość, że morskie ryby to optymalny wybór dla zdrowia. Kluczowa jest zawartość przeciwzapalnych kwasów omega-3 (kwasy EPA i DHA).
To one przyczyniają się do obniżenia poziomu cholesterolu i cukru we krwi, wspomagają profilaktykę chorób układu krążenia, a także zmniejszają ryzyko powstawania komórek nowotworowych.
Działają też ochronnie na neurony i zapobiegają rozwojowi chorób mózgu, przez co są także istotnym elementem profilaktyki chorób Alzheimera i Parkinsona.
2. Jedz dwa razy w tygodniu
Oprócz kwasów omega-3 morskie ryby dostarczają innych cennych dla zdrowia składników:
- dobrze przyswajalnego białka,
- witamin A, D, E, K,
- minerałów w tym magnezu, potasu, fosforu, selenu, jodu.
Nie chodzi jednak o to, by z rybami przesadzać. W nadmiernych ilościach mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.
- W kontekście zmniejszania potencjalnego ryzyka związanego ze szkodliwością ryb, w tym nowotworów czy uszkodzeń układu nerwowego, mogę powiedzieć, że dwie porcje ryb tygodniowo to optymalna ilość (tak też zaleca WHO - red.). Taka, która nie niesie ewentualnych negatywnych skutków, a zarazem może nam się przysłużyć – podkreśliła w rozmowie z WP abcZdrowie dietetyczka Kinga Głaszewska.
Przestrzega, że jeśli dieta bazowałaby tylko na rybach, to "zachodzi znaczne ryzyko większego stężenia metali ciężkich w organizmie czy dostarczenia sobie dioksyn". Dioksyny to grupa toksycznych związków chemicznych, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia nawet w małych dawkach.
3. Na te ryby uważaj
A co z uwielbianym przez Polaków łososiem? Niestety odpowiedź nie jest jednoznaczna, a w wielu przypadkach należałoby wręcz go sobie odpuścić.
Zanim więc zdecydujemy się na takie zamówienie, warto szczegółowo wypytać o gatunek. Jeśli nie jest to łosoś dziki, północnoatlantycki, który ma beżowe, a nie intensywnie różowe mięso, lepiej wybrać coś innego.
- Widziałam taką hodowlę łososia i nigdy nie zapomnę, w jaki sposób zapobiega się tam bakteriologicznej katastrofie, która jest związana z mnogością ryb stłoczonych w małym zbiorniku wodnym. Wiadrami dodaje się do akwenów hodowlanych antybiotyki, ale też hormony wzrostu, z kolei kolor mięsa to efekt dokarmiania łososia mączką karotenową – ostrzega Agnieszka Piskała-Topczewska.
Dyskusyjny jest też tuńczyk, w przypadku którego naukowcy dopatrzyli się powiązań z nowotworem.
- Tuńczyk, aby uzyskać odpowiedni gabaryt, czyli ok. 40-50 kg, musi żyć 20-30 lat. Najczęściej także ten gatunek ryb jest poławiany w morzach, w których dochodzi do różnego rodzaju katastrof statków przewożących ropę do Europy. Stężenia kadmu, ołowiu czy cynku są wielokrotnie przekroczone w rybim mięsie – tłumaczy dietetyczka.
Wyniki badań, które trafiły na łamy "Cancer Causes & Control", mogą poważnie zaniepokoić, bo w grę wchodzi rak skóry.
"Odkryliśmy, że wyższe całkowite spożycie ryb, w tym tuńczyka i niesmażonych ryb, było powiązane z ryzykiem zarówno czerniaka złośliwego, jak i czerniaka in situ (postać nieprzekraczająca naskórka i nienaciekająca - przyp. red.) - wskazują autorzy pracy.
Okazało się, że osoby, które spożywały niespełna 43 gramy ryby dziennie (mniej więcej połowa puszki tuńczyka), miały aż o 22 proc. większe ryzyko czerniaka w porównaniu z osobami, które jadły trzy gramy ryby dziennie.
Badanie nie wskazuje związku przyczynowego, a badacze mogą jedynie spekulować m.in. o roli zanieczyszczeń w mięsie ryb.
Z powodu zanieczyszczeń należy też unikać m.in. pangi, tilapii, szczupaka, wędzonych szprotek.
4. Przyjrzyj się obróbce
Zamawiając ryby nad morzem, warto też zwrócić uwagę na to, jak były przygotowane. Ryby w tłustej i grubej panierce, zwłaszcza podawane z frytkami i surówką utopioną w majonezie, to zdecydowanie najgorszy wybór, choć nadal popularny w nadmorskich restauracjach.
Badania opublikowane na łamach "BMJ" dowodzą jednoznacznie, że panierka bardzo szkodzi zdrowiu, a wręcz może skracać życie. W grupie kobiet, które jadły takie potrawy, zanotowano podwyższone ryzyko śmierci, sięgające nawet 13 proc.
Eksperci przestrzegają też przed smażeniem.
- To najgorszy sposób na przyrządzanie jakiejkolwiek potrawy, bo nie mamy tu zdrowej alternatywy. Każdy tłuszcz ulega utlenianiu, które jest szkodliwe dla całego organizmu, bo sprzyja procesom oksydacyjnym, czyli zwiększa ilość wolnych rodników szkodliwych dla całego organizmu - wątroby, serca, układu nerwowego, nie mówiąc już o zwiększaniu ryzyka nowotworu. Podkładamy sobie prawdziwą bombę - podkreślał w rozmowie z WP abcZdrowie dietetyk kliniczny Kamil Paprotny.
Potwierdzają to naukowcy, zwracając szczególną uwagę na wielokrotne smażenie na tym samym tłuszczu. Badacze z Central University of Tamil Nadu w Thiruvarur w Indiach ostrzegają, że taki "recykling" może być groźny dla mózgu. Najlepiej zamawiać więc ryby pieczone lub grillowane.
Co więcej, panierowana ryba może okazać się ciosem dla portfela.
- Nie każdy wie, że panierka wchłania ok. 30 proc. tłuszczu, więc jeżeli kupujemy rybę na wagę i mamy cenę za 100 g, to płacimy w jednej trzeciej za tłuszcz z panierką, a nie za rybę – podsumowuje Piskała-Topczewska.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl