Trwa ładowanie...

Przez 10 dni jadłam kiszonki. Oto efekty

 Maria Krasicka
03.05.2021 17:53
Codzienne jedzenie kiszonek
Codzienne jedzenie kiszonek (materiały własne)

Nie od dziś wiadomo, że kiszonki poprawiają odporność i regenerują organizm. Wpływają pozytywnie na mikroflorę jelitową i dodają energii. Jednak, czy mogą pomóc wzmocnić organizm po leczeniu silnymi lekami? Postanowiłam to sprawdzić, spożywając je codziennie przez 10 dni do każdego posiłku. Nie spodziewałam się spektakularnych efektów po kiszonkowym detoksie, a mimo to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.

spis treści

1. Codzienne jedzenie kiszonek

Zawsze lubiłam kiszone warzywa, więc narzucenie sobie 10-dniowej diety wzbogaconej takimi produktami, nie było trudne. Kiedy postanowiłam zacząć eksperyment, zaopatrzyłam się w ogromne ilości kiszonek. Kupiłam m.in. kilogram kiszonej kapusty z burakami, mały słoiczek ostrego kimchi, słoik kiszonego kalafiora i zakwas z buraków.

Byłam tak spragniona kwasu, że gdy tylko rozpakowałam zakupy, nalałam sobie całą szklankę. Jednak nie dałam rady jej wypić i jak się okazuje, bardzo dobrze. W rozmowie z WP abcZdrowie dietetyk Kinga Głaszewska, zaznacza, że na początek należy zaczynać od małych ilości:

Zobacz film: "Sok z kiszonych ogórków. Właściwości"

- Najlepiej jakby to było np. 50 ml jednorazowo, jeśli chodzi o sok z kiszonki, (który jest kwintesencją bakterii probiotycznych) lub zakwas. Wyższe dawki, takie jak 300 ml czy cała szklanka mogłyby powodować efekt przeczyszczający. Bezpieczna ilość to np. trzy razy po 50 ml w ciągu dnia.

Zakwas z buraków
Zakwas z buraków (materiały własne)

Kinga Głaszewska dodaje, że można wprowadzić codzienną rutynę spożywania kiszonek lub robić to rotacyjnie: jednego dnia kiszonki, drugiego fermentowane produkty mleczne. Jak zaznacza, trzeba dostosować kurację do swoich chęci, bo nie każdy da radę codziennie jeść coś kiszonego.

W moim przypadku się udało.

Codziennie przez 10 dni spożywałam produkty kiszone na śniadanie, obiad i kolację. Jednak w ostatnich dniach stwierdziłam, że muszę zrobić sobie przerwę i dla odmiany zjeść coś mniej zdrowego. Głównym powodem była zupa z kiszonego szczawiu. Mimo chęci i braku obiadowej alternatywy nie dałam rady jej zjeść. Jednak mój chłopak nie chcąc robić mi przykrości, dzielnie sobie z nią poradził. Do tej pory twierdzi, że była bardzo dobra. Widać kiszony szczaw to kwestia gustu.

Zupa z kiszonego szczawiu
Zupa z kiszonego szczawiu (materiały własne)

2. Kiszonki po antybiotykoterapii

Głównym powodem, dla którego postanowiłam zacząć eksperyment, było moje zapotrzebowanie na witaminy po leczeniu silnymi lekami przeciwzapalnymi. Przez dwa miesiące przyjmowałam preparaty, które owszem pomogły na dolegliwości, ale jednocześnie bardzo mnie osłabiły. Wtedy usłyszałam, że powinnam jeść dużo kiszonek, żeby odbudować mikroflorę jelitową, ponieważ są źródłem wielu witamin.

Według Kingi Głaszewskiej na odbudowanie mikroflory w czasie i po antybiotykoterapii trzeba poświęcić od jednego do nawet kilkunastu miesięcy, ponieważ antybiotyki i silne leki przeciwzapalne sieją spustoszenie, jeśli chodzi o naszą florę bakteryjną.

- Przy antybiotykoterapii same kiszonki i jogurty nie pomogą. Tu należałoby skorzystać z jakiegoś dobrego preparatu. Natomiast później jako profilaktyka i wspomaganie mikroflory można jak najbardziej korzystać z kiszonych warzyw i owoców – mówi Kinga Głaszewska.

Dietetyk zaznacza, że obecnie jest bardzo duży wybór kiszonych produktów. Bardzo popularne w ostatnich latach stało się kimchi, po które sama również sięgnęłam. Kiszone mogą być też buraki, rzodkiewki, pomidory, kalafior, a nawet owoce takie jak arbuz, czy cytrusy. Głaszewska dodaje, że spożywanie kiszonek działa pozytywnie nie tylko podczas leczenia silnymi lekami.

Kiszona kapusta
Kiszona kapusta (materiały własne)

- Jeśli chodzi o pozaodpornościowe funkcje probiotyków, to mają one dobry wpływ na perystaltykę jelit. Pobudzają ich ruchy, przez co w przypadku problemów z zaparciami mogą być pomocne - podkreśla. - W przypadku problemów jelitowych lub choroby wrzodowej, wchłanianie niektórych witamin i minerałów jest upośledzone. Jak zadbamy o stan jelit, gdzie się wchłania większość witamin i minerałów, to mamy większą szansę, że więcej zyskamy z pożywienia.

Na własnej skórze przekonałam się, że 10-dniowa kuracja kiszonkowa wpłynęła pozytywnie na mój organizm. Czuję się lepiej, wyglądam lepiej (naprawdę), mam odrobinę więcej siły i zdecydowanie lepszy humor. Moje eksperymenty z kiszonkami stały się źródłem gastronomicznych anegdotek. Jednak mam świadomość, że to dopiero początek odbudowywania mikroflory jelitowej i na tym doświadczeniu nie poprzestanę. Jest to dla mnie zdecydowanie lepsza forma profilaktycznego spożywania witamin i probiotyków niż pamiętanie o wszystkich preparatach zamkniętych w tabletkach.

Kiszona kapusta pozostaje moim faworytem
Kiszona kapusta pozostaje moim faworytem (materiały własne)

3. Witaminy zawarte w kiszonkach

Kiszonki są bogate w bakterie, które produkują witaminy z grupy B i K. Dietetyk zaznacza, że mimo iż jest to źródło witamin, to jednak nie są to szalone ilości. Jeśli nie będziemy mieli dobrze zbilansowanej diety, to nie powinniśmy się spodziewać spektakularnych efektów np. wzmacniających włosy.

- Uważałabym ze stwierdzeniem, że kiszonki to dobre źródło witaminy E. Trzeba rozróżniać te określenia: źródło witaminy a dobre źródło witaminy to są dwie różne rzeczy - mówi Głaszewska.

Warto jeszcze wspomnieć o kwasie askorbinowym, czyli witaminie C. W kiszonej kapuście będzie jej więcej niż w surowej, ponieważ bakterie ją syntetyzują, przez co wzmacniają barierę ochronną, która wspomaga walkę z infekcjami. Witamina C to naturalny antyoksydant, który ochrania nasze komórki. Czy podczas obróbki termicznej kiszonki witaminy w jakiś sposób ulegają rozkładowi?

- Kiedy z kiszonej kapusty robimy bigos, to na pewno tych bakterii będzie mniej. Najbardziej wartościowymi produktami są surowe warzywa i owoce i sok, który z nich powstaje – mówi Kinga Głaszewska.- Tych bakterii probiotycznych nie będzie dużo, chociaż zostaną. Charakterystyczny kwaskowy posmak świadczy o tym, że bakterie popracowały i jeszcze trochę ich jest. Natomiast nie są one na tyle silne, żeby przetrwać w wysokich temperaturach.

4. Probiotyki a prebiotyki

Jeśli ktoś nie lubi smaku kiszonki, to może się wspomagać preparatami, które zawierają w sobie bakterie probiotyczne. To mogą być suplementy lub leki. Jednak jak podkreśla Kinga Głaszewska, zawsze należy patrzeć na jednostki ilości szczepu bakteryjnego.

- Ważne, żeby na opakowaniu sprawdzić, czy jest wyszczególniony szczep bakteryjny i jego ilość w preparacie. To, że producent napisze, że dany szczep jest, nie znaczy wcale, że jest jego wystarczająca ilość – mówi. – Niedawno przeprowadzono badania zawartości bakterii probiotycznych w suplementach. Okazało się, że po kilku miesiącach w preparacie nie było ich prawie w ogóle.

Ważne też jest, jak przyjmujemy probiotyki, czy w formie naturalnej, czy właśnie jako preparat dodatkowy. Trzeba też pamiętać o prebiotykach, które są pożywką dla probiotyków. Ekspertka mówi, że dobrze jest łączyć prebiotyki z probiotykami. Prebiotyki znajdują się naturalnie w np. cebuli, cykorii i porze.

- Sam probiotyk to jedno, ale dobrze by było, żeby miał jakąś dobrą pożywkę. Dzięki temu możemy w lepsze sposób zadbać o mikroflorę jelitową – dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze