Najzdrowsza i pyszna polska ryba. Nie ma ości i nie trzeba jej smażyć
Dania rybne to nieodzowny element polskiej tradycji wigilijnej. Wielu z nas nie wyobraża sobie świąt bez smażonego karpia. Okazuje się jednak, że jest znacznie więcej ryb, które będą wpływać korzystniej na nasze zdrowie. Co więcej, eksperci zwracają również uwagę na sposób przygotowania rybnej potrawy.
1. Nie taki karp straszny, jak go malują
Karp jest wartościową rybą i dobrym źródłem białka oraz witamin A, D i z grupy B. Wielu jednak nie przekonują te atuty ze względu na jego specyficzny zapach i bardzo dużą ilość ości, co jest problem zwłaszcza w kontekście najmłodszych. W dodatku karp jest rybą dość tłustą, jego mięso zawiera od 2 do 7 proc. tłuszczu. Ogromne kontrowersje od lat budzi również sposób hodowli karpi.
- Pierwszym zarzutem stawianym rybom - w tym karpiom - jest to, że cześć z nich absorbuje metale ciężkie i rzeczywiście mogą być ich źródłem. Ten problem dotyczy przede wszystkim ryb drapieżnych, dużych, ponieważ te zanieczyszczenia kumulują się wraz z piętrem w łańcuchu pokarmowym oraz czasem przebywania w skażonym środowisku - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie mgr Elwira Gliwska, dietetyk kliniczny Fundacji Onkologicznej Alivia.
- Niektóre z tych metali ciężkich rzeczywiście mogą być rakotwórcze, jednak oficjalne stanowisko Światowej Agencji Badań nad Rakiem jest takie, że korzyści z jedzenia ryb przewyższają to potencjalne ryzyko - tłumaczy.
Zgodnie z wyliczeniami ekspertów osoba ważąca ok. 70 kg może bezpiecznie tygodniowo zjeść ok. 3 kg karpia, aby poziom rtęci nie przekraczał dopuszczalnych norm.
- Jeżeli chodzi o kaloryczność karpia czy innych ryb, to pamiętajmy, że w tym przypadku to jest dobry tłuszcz, to nie jest to samo co zjedzenie tłustego kawałka mięsa. W rybach mamy głównie nienasycone kwasy tłuszczowe, które są dobre dla zdrowia - zauważa Gliwska.
Przy czym ryby hodowlane mają zdecydowanie mniejszą zawartość kwasów omega-3 od tych, które żyją dziko w morzach, dlatego zdaniem dietetyków, jeżeli nie jesteśmy szczególnie przywiązani do karpia, warto go zastąpić inną rybą.
2. Lepsze od karpia
Dietetycy podkreślają, że doskonałą alternatywą dla karpia mogą być: pstrąg, halibut, dorsz czy łosoś.
- Myślę, że na pierwszym miejscu postawiłabym na nasze polskie śledzie, które są doskonałym źródłem kwasów tłuszczowych omega-3. Są to małe ryby, więc jest mniejsze ryzyko zanieczyszczeń niż w przypadku np. łososia czy halibuta. Można je podać w oleju albo jako dodatek do sałatki. Sugerowałabym nie zanurzać ich w śmietanie, a raczej w jogurcie - radzi dr Hanna Stolińska, dietetyczka kliniczna,
- Jeżeli chodzi o ryby, które będziemy poddawać obróbce termicznej, to postawiłabym na dorsza, bo jest to ryba lekkostrawna, nie aż tak tłusta. Pamiętajmy też, żeby nie obsmażać go w panierce - najlepiej podajmy go w wersji pieczonej albo smażonego w małej ilości oleju rzepakowego, a nie np. na oleju słonecznikowym. Na drugim miejscu postawiłabym na halibuta, który będzie miał zdecydowanie mniej ości niż np. karp - dodaje.
Podobne typy wskazuje Elwira Gliwska. - Ciekawą opcją będą też pstrąg czy sandacz. Natomiast najprostszą opcją jest dorsz, bo stosunkowo łatwo go przyrządzić. Dodatkowo jego zapach nie jest tak intensywny, jak w przypadku innych ryb, a po trzecie ma bardzo delikatne mięso - wyjaśnia.
3. To ważniejsze niż sam rodzaj ryby
Eksperci żywienia podkreślają, że rodzaj ryby, którą wybierzemy na wigilijną kolację, ma drugorzędne znaczenie. Najważniejszy z punktu widzenia naszego zdrowia jest sposób przygotowania, czyli krótka obróbka termiczna ryb, a nie smażenie w głębokim tłuszczu lub w panierce.
- Największym problemem nie jest tłuszcz z ryby tylko to, jak ją podajemy. Najczęściej takiego karpia obtaczamy grubą panierką i smażymy, a to jest najbardziej niekorzystny rodzaj tłuszczu, który nam szkodzi. Podczas obróbki cieplnej tłuszcz ulega przemianom chemicznym i powstają związki, które mogą być rakotwórcze i wpływać na organizm prozapalnie - tłumaczy Gliwska i zaznacza, że każde kolejne podsmażenie ryby zwiększa jej kaloryczność.
- Jeśli ryba jest przyrządzona w panierce i ponownie wrzucamy ją na tłuszcz, żeby ją odsmażyć, to ta panierka będzie ten tłuszcz wypijać, więc zwiększy się kaloryczność, a w dodatku związki chemiczne, które powstały podczas pierwszego smażenia, będą się dalej przetwarzać, co jest niebezpieczne. Polska tradycja obfituje w smażone i odsmażane ryby, dla zdrowia lepiej zamienić tradycję, zamiast smażenia w głębokim tłuszczu lepsze będzie pieczenie lub przyrządzenie ich na parze - radzi.
Dietetyczna podkreśla, że jest jeden rodzaj ryb, które powinniśmy w diecie zdecydowanie ograniczać - chodzi o ryby wędzone.
- Ten rodzaj obróbki jest szczególnie niezdrowy. W trakcie ich przygotowywania wytwarzają się substancje rakotwórcze, które mogą zwiększać m.in. ryzyko raka jelita grubego - podkreśla Gliwska.
- Może karp to nie jest najlepszy wybór, ale jeżeli dla kogoś jest ważny ze względu na tradycję, to szczególnie bym go nie odradzała. Ryby to akurat jeden z najzdrowszych elementów podczas świątecznej kolacji. Jest wiele innych złych nawyków, które warto byłoby wyeliminować i to nie tylko na święta, jak np. alkohol. Co z tego, że wybierzemy chudszą rybę, jak potem popijemy ją alkoholem - puentuje ekspertka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl